Inauguracja sezonu 2010
Najpierw Przystań, droga mocno błotnista (jak na mnie), ale słoneczko świeciło, jechało się powoli ale przyjemnie. Na Przystani puściutko, ale knajpka działa, więc inauguracyjne Karmi zaliczone. Na jeziorze (na pozostałych które mijałem również) ciągle lód, aczkolwiek już nie na łyżwy.
Z Przystani do Panewnik, droga dalej przyjemna, mimo niemałych odcinków ze śniego-lodem. A z Panewnik masakra, słońce zaszło, zaczęło wiać (oczywiście w mordewind) i do tego błoto, błoto, błoto. Jadąc 12 km/h miałem wyrzuty sumienia, że nędznie, ale i tak udało mi się wyprzedzić parę rowerzystów. Średnia prędkość tragiczna, ale zima była dla mnie bardzo "siedząca".
Mam wielką nadzieję że w 2010 uda mi się więcej czasu spędzić na rowerze...
Na Picasie zdjęcia w większej rozdzielczości, do tego można zobaczyć na mapce gdzie zrobione.