Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:367.52 km (w terenie 96.00 km; 26.12%)
Czas w ruchu:16:29
Średnia prędkość:22.30 km/h
Maksymalna prędkość:44.80 km/h
Suma podjazdów:1240 m
Maks. tętno maksymalne:190 (98 %)
Maks. tętno średnie:163 (84 %)
Suma kalorii:35764 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:40.84 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Jazda godzinna

Piątek, 29 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria szosa
Do Przyszowic z wiatrem w twarz, powrót odwrotnie. Za twardo - pod koniec trochę kolano dało o sobie znać.
Dziś początek urlopu, ale w tym roku plany nierowerowe - łażenie po górach tez jest fajne.


W stronę słońca


Szit już zielone?

Złoczew 2011 - Sieradz(ka Eska)

Sobota, 23 lipca 2011 · Komentarze(0)
Po deszczowym piątku ostatnia z zaplanowanych wycieczek - Sieradz. W ubiegłym roku deszcz mnie pokonał, w tym roku wycieczka pod znakiem walki z wiatrem ok. 8m/s...
Ze względu na ograniczony czas odpuściłem sobie część żółtego rowerowego, zabawy w lesie do Klonowej już znam, pojechałem bezpośrednio na Zwierzyniec, przez Chajew i Bukowiec dotarłem do Kliczkowa Małego, już na trasie sieradzkiej eSki. Od Kliczkowa elegancko, zamiast silnego bocznego wiatru nagle silny wiatr w zad, błyskawicznie przeskoczyłem do Kliczkowa Wielkiego i takiejże Charłupi, olewając żółty szlak, który zachęcał mnie do dróg polnych. Za Charłupią napatoczyłem się na coś dziwnego, myślałem że to jakaś droga, obwodnica czy co, na środku zarwany mostek nad rzeką Myją, duże jakieś roboty ziemne. Poguglawszy w domu ustaliłem, że to najprawdopodobniej będzie zbiornik retencyjny "Smardzew" lub ewentualnie polder. A potem już idealnie prosta, piaskowa, ale ubita po wczorajszych deszczach, ulica W.Reymonta prowadząca do Sieradza. I wiatr w zad, prędkość powyżej 30km/h, więcej strach w piachu.
W Sieradzu szybko odnalazłem żółty szlak i nim już wracałem do samego Złoczewa. Najpierw nad Wartę, gdzie pustki zupełne, potem ul. Zamkową w stronę Rynku. Ciekawe, bo zgodnie z żółtym szlakiem na Rynek nie powinienem dotrzeć... Najpierw objechałem sobie Rynek i przyległości dookoła, dotarłem m.in. na Sieradz Open Hair Festival, później na Rynku smartburger i Krakowskim Przedmieściem w stronę Dąbrowy Wielkiej, walcząc z wiatrem. Najpierw ambitnie założyłem, że nie dam się i utrzymam co najmniej 20km/h. Po jakimś czasie walczyłem chociaż o 15km/h, niestety często bezowocnie. Temperatura przekroczyła 20 stopni, ale bez wiatrówki straszliwie mnie przewiewało, więc łopotałem na wietrze, spocony jak np. mysz.
Do Zbiornika Próba dojechałem bez większych problemów, gdzie słit-focia, chwila przerwy, uzupełnienie bidonu izotonikiem (fuj, wywaliłem butelkę więc nie pamiętam co to było, smak mohjito-limonkowy. Wyglądało jak borygo, lepkie i gęste, słodkie i niedobre. Fuj).
Od Zbiornika Próba trasę znałem z poprzednich wypadów, więc łopocząc "pognałem" na placuszki cukiniowe do Złoczewa, wkurzając się na nędzne oznaczenia i fatalną "nawierzchnię" leśnych dróg.
Tym akcentem zakończyłem wakacje w Złoczewie, łącznie nakręciłem 275km :)



Żwirownia Rydzew (chyba)




Chajew Kolonia


Kliczków Mały


Kliczków Wielki


Charłupia Wielka


Zbiornik Retencyjny Smardzew?


Napis na tabliczce - "Awaria mostu" :)


Wiatr ~30km/h. W plecy :)


Warta w Sieradzu


Jako rzekłem


Tłumów brak




Sieradzki Park Etnograficzny


Ul. Zamkowa


Nie wiem co to, ale fajne


ul. Krakowskie Przedmieście....


Rynek w Sieradzu


Siakaś szkoła


Sieradz Open Hair Festival. Muzę mieli głośno


Kolegiata Wszystkich Świętych w Sieradzu


Dąbrowa Wielka


Zbiornik Próba. Tłumów ciągle brak...


Łopoczę...

Złoczew 2011 - włóczęga

Środa, 20 lipca 2011 · Komentarze(0)
Był ładny i długi wpis w trakcie redakcji, ale nie po raz pierwszy bikestats zrobił mnie w konia, więc fotki + wypis:

1. Rano (czyli ok. 11) do Dziadków, w Dąbrowie Miętkiej w centrum w sklepie lody. 10km
2. Po zeżarciu loda spontan - do Czarnożył przez Wolę Rudlicką, Dymki, Leniszki. Początkowo słońce i ciepło i wiatr z południa (w ryj), później nadciągnęły chmury, zrobiło się burzowo. I wiatr z północy (w ryj). Przyjaciel... Powrót przez Skrznynno, Wielgie i Stolec. 50km
3. W trakcie obiadu u Dziadków (plendze) rozpadało się, próba przeczekania zakończona niepowodzeniem, samotnie wyruszyłem po samochód. W lesie super - gdyby nie prdlne gzy nawet mega super. A rower można umyć. W trakcie przestało padać, więc do celu dojechałem spocony jak mysz, zwłaszcza, że jechałem z wizją znudzonej córy. 10km
4. W Złoczewie Ciotka informuje, że dzwoniła żonka (z obawy przed deszczem zostawiłem żonce swój telefon) i że przestało u nich padać i jedzie na rowerze. Więc kurteczkę zrzuciłem, dobra dusza napełniła mi bidon ciepłym wiśniowym kompotem. Na widok którego Julka aż piszczała z radości. 10km


Wsi spokojna, wsi wesola




Zwiad


Pole boćków


Czyżby bocie gniazdo na drzewie?


Jeszcze pieknie, potem już gorzej


Całkiem ładny nowoczesny Kościółek, do tego nieźle oznaczone szlaki rowerowe


Aczkolwiek szlak zielony dla matek z dziećmi to się raczej nie nadaje


Czarnożyły




Piękny. Gigantyczny. Tylko że się nie kręcił. Mimo wiatru...

Złoczew 2011 - Koniec Świata

Wtorek, 19 lipca 2011 · Komentarze(0)
Wczoraj wieczorem obmyślanie planu - podbój Sieradza, a dokładniej spory fragment sieradzkiej eSki. Plan skrystalizowany - wcześnie rano start, czekało mnie ok. 100km trasy.
O świcie, tj. o 9 rano pobudka, rodzinne śniadanko i wyjazd o 10.40 zweryfikowały plany, w trakcie śniadania przeanalizowałem mapę i wybrałem cel zastępczy - Koniec Świata.
Pierwszy odcinek znany z poprzednich wyjazdów, żółtym szlakiem rowerowym w kierunku Klonowa. Tak jak pamiętałem - w lasach masakra, kopny piach, a co gorsza na rozgrzanym piachu plażowały sobie gzy (czyli tzw końskie muchy). Gryza jak cholera, są strasznie namolne, do tego walka z piachem. Wqrw 1 klasa.
W Robaszewie nie dałem się oszukać, wiedziałem juz gdzie prowadzi żółty rowerowy. W zeszłym roku pobłądziłem w lasach za Lesiakami, tym razem chciałem przechytrzyć projektantów szlaku, ale byli lepsi. Sytuacja wyglądała tak - z asfaltowki kierunkowskaz żółtego rowerowego w prawo, na szutrowke. Po 500 metrach rozwidlenie, prosto piach, w prawo szuter prowadzący do gospodarstwa. Rok temu pojechałem prosto, źle. W tym roku pojechałem w prawo "jak droga prowadzi", tez źle. Nie znalazłem żółtego, zawróciłem i skręciłem w drogę piaszczysta nr 3, po 500 metrach w lesie znaczek żółtego szlaku. Eh...
W lesie znowu piach i gzy, trochę pchania (mało), trochę odpychania. W którymś momencie dołączył szlak - czerwona kropka na białym polu, na oko nowy (bo znaki świeżo malowane), ale potem gdzieś skręcił.
Dalej szlak żółty prowadzi na Klonowa, ja wybrałem czarny łącznikowy na Brąszewice, przez Kuźnice czy Kuźniczki popędziłem idealnie prostą drogą w kierunku wsi Gluszyna. Po drodze fotka dla Kosmy - czyżby rodzinne włości?
Przed Gluszyna spotkałem 2 sakwiarzy, poza nimi jedynie ruch lokalnych dziadków na ukrainach.
W Gluszynie zapytalem o droge i pojechalem na ten cały Koniec Świata. Koniec Świata jak każdy inny, nic ciekawego nie ma, jedynie śmiesznie bo prowadzi do owego przysiółka droga szutrowa, ale znaki drogowe są bardzo profesjonalne, tak samo zresztą jak i tablica informująca o nazwie miejscowości. Główna atrakcja to buła z pasztetem :)
Powrót z mocnym postanowieniem asfaltu, nie wszędzie się udawało - np. mapa google wskazywała, że między Muchami a Salomonami jest asfalt, a była przemegaujowa szutrowa tarka. I wiatr. Do celu jechałem lasami, do domu wracałem pod wiatr, wiem wiem, przyjaciel rowerzysty.
Przed Zwierzyńcem zafascynowała mnie miejscowość SzczeSie (powinno być chyba z pytajnikiem). Powrót przez Brąszewice, w Zwierzyńcu w prawo i fajną asfaltową drogą wśród lasów do Złoczewa.
Droga tam - 35km, z powrotem 31 znacznie "szybszych" asfaltowych kilometrów.



Piach. I gzy


Piach i dziury


Posiadlosc w Robaszewie


Tradycja i nowoczesnosc


Ktos mnie sledzil


Na takim asfalcie kola same jada


Niestety nie wszedzie taki asfalcik


Walka z piachem i gzami


Na szczescie dalej droga przyzwoitsza


Co to za szlak ten czerwony z kropka


Z podrowieniami dla Kosmy






Na liczniku rowno 33,3 to chyba jakis znak


Koniec Swiata zdobyty z sakwami


Sweet focia na koniec swiata


Znaki jak na autostradzie (albo lepsze)


Kolejna porzucona chatka






Szcze sie?

Złoczew 2011 - rodzinnie do Dziadków

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · Komentarze(0)
Wakacje. Lato. Deszcz, na szczęście tylko rano, po południu pochmurno ale sucho. Rodzinny wypad do Dziadków, po drodze oglądanie bocianów.








Zonka zdarzyla ustrzelic w locie boćka


OMC HDR

Złoczew 2011 - przejażdżka testowa

Niedziela, 17 lipca 2011 · Komentarze(0)
Pierwszy wypad w trakcie urlopu Złoczew 2011. Ciepło, upalnie, mocny wiatr. Przez Czarną do Stolca, dalej Szynkielów, Niechmirów i powrót przez Gronówek. Jest dobrze, nóżka podaje, w piachach na Wysokim Borze Schwalbe Smart Samy radzą sobie świetnie.
Plany na złoczewskie rowerowanie - zdobyć Koniec Świata.


W lesie pięknie




Zar z nieba


Stolec


Pęd

Rodzinna rowerowa niedziela

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(1)
Wczoraj zakupiłem dodatkowe mocowania do fotelika Hamax, żonka od jakiegoś czasu wozi Julkę w foteliku i bardzo to lubi. Przekładanie mocowania jest męczące, więc zakup był niezbędny. No a skoro tak, to trzeba było przeprowadzić testy :)
Na 10.30 do Groty Lurdzkiej w Panewnikach na Mszę Świętą, która na łonie natury ma swój urok. Dalej na Przystań na lody/karmi a później do domciu na obiad. Bardzo fajnie, razem 3h na świeżym powietrzu, tempo jak na dzieciaka w foteliku bardzo przyzwoite.
Jest dobrze :)


Mały człowiek zgłodniał


Prosiak nieodłącznym towarzyszem podróży...


A wszystko takie ciekawe...


Po jedzeniu (sucha kroma) mycie rąk


Prosiak bezpieczny - przypięty pasami :)


Leśna ścieżka edukacyjna. Żwirek nie nadaje się do jazdy rowerem...


Prosiak odpoczywa

Mogę G*wno Robić

Sobota, 9 lipca 2011 · Komentarze(1)
Odbiór Focusa żonki od Rodziców. Zdjęcie tylko jedno, nędzne, ale wymagało 2 lat zarwanych weekendów. Co teraz z wolnym czasem będę robił? Może rower :)

Chudów

Czwartek, 7 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria gps
Środek lata a tu 2 tygodni przerwy w pedałowaniu. Nie jest jednak źle, bo od 2 m-cy codziennie sport - bieganie, kijki lub rower. Co się przekłada na pedałowanie - nóżka podaje, np. "serpentyna" w Mokrym na stojaka bez zawału - kiedyś nie do pomyślenia.
Ostatnio pogoda nie rozpieszcza, a zdecydowanie wolę moknąć biegnąc lub idąc niż jadąc na rowerze, kiedy robi się ślisko, zimno i nic nie widać. Dziś jednak wieczór piękny, więc w końcu rower :). Standard - lasami do Borowej Wsi, dalej Chudów oblężony przez rowerzystów i powrót przez Bujaków i jego górki.

Foteczki:


Szpieg czaił się za blokami, myślał że go nie zauważę!


Klasyczne podejście od strony słońca, tfu, księżyca, godziny spędzone w Red Baron nie poszły jednak na marne :)


Na zdjęciu nie widać jak bardzo ta kulka była czerwona


Z tradycją w nowoczesność? Lub odwrotnie.