Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2007

Dystans całkowity:506.20 km (w terenie 211.00 km; 41.68%)
Czas w ruchu:24:11
Średnia prędkość:20.93 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:36.16 km i 1h 43m
Więcej statystyk

II Nocny Rajd Rowerowy

Niedziela, 22 lipca 2007 · Komentarze(6)
Kategoria faasta, zwiad
II Nocny Rajd Rowerowy
Wyjazd nocny organizowany przez tyski NOL rozpoczął się w sobotę 21 lipca w Tychach o 23, do Mikołowa ekipa zjechała o 23.30 gdzie dołączyliśmy do nich.
Przejazd do Zamku w Chudowie asfaltem normalnie nudny jak flaki z olejem w nocnej scenerii nabrał uroku, 20-30 migających światełek, nocne rozmowy, nocne widoki....
Tempo mieszane - od spokojnego konwersacyjnego do naprawdę ostrych (przynajmniej jak dla mnie, ale widziałem że nie ja jeden się spociłem) podjazdów.
W Chudowie cicho i pusto, knajpki pozamykane, posiedzieliśmy na ławach, pogadaliśmy. Przed wyjazdem obowiązkowe zdjęcie na tle Zamku, ciekawe czy wyjdzie.
Powrót również asfaltem, nieco inną trasą, na mikołowskim rynku sesja zdjęciowa przed i za fontanną, i do domu....
Zapiski jak zwykle na BikeBrotherze

Podsumowanie
długość: 27,3 km
w terenie: 0,00 km
data startu 21.07.2007 23:31
czas jazdy 01:13:42
czas całk. 02:16:05
prędkość śr. 22,2 km/h
prędkość max 0,9 km/h
suma H 100 m

Mikołów - 3 Stawy
Bikestats umożliwia tylko jeden wpis dziennie.... a ja po nocnej wycieczce wybrałem się jeszcze na 3 Stawy, trochę inaczej niż zwykle. Z powrotem w twarz wiał mi wmordewind, ale przynajmniej przyjemnie ochładzał w ten straszliwy skwar. Na zakończenie lody i cola w Tratwie i do domciu.
Cel wycieczki został osiągnięty - 500 km w lipcu. Dziś wieczorem wyjeżdżamy do Sopotu, więc najprawdopodobniej to koniec rowerowo-lipcowych przygód (choc byc może szwagier ma jakiś bicycl w Sopocie).
Podsumowanie:
długość: 32,1 km
w terenie: 20 km
data startu 22.07.2007 10:42
czas jazdy 01:34:14
czas całk. 01:57:50
prędkość śr. 20,4 km/h
prędkość max 31 km/h
suma H 98 m
Reszta na BikeBrotherze

Mikołów > Paprocany > Kobiór > Orzesze > Mikołów

Sobota, 21 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria zwiad, faasta
Mikołów > Paprocany > Kobiór > Orzesze > Mikołów
W związku z dzisiejszą nocną wycieczką rowerową miałem w planach szybki, krótki wyjazd, wybrałem Paprocany.
W Paprocanach spotkałem rowerzystę (40-50 lat, ogorzały), który mnie zawołał pytając, czy czasem nie jeżdżę więcej na rowerze (hm, ciekawe po czym poznał). Gostek, jak się okazało z Bieruńskiego Klubu Turystyki Aktywnej, zaprosił mnie na:
Wyjazd na Pradziada, 26-29 lipca 2007, jak by co to mam numer w sprawie zapisów ;). Poopowiadał mi trochę co jeszcze planują w najbliższym czasie (głównie wyjazdy do Czech i Słowacji). Może mi się uda kiedyś z nimi gdzieś wyjechac?
Potem objechałem sobie dookoła Paprocany (głupi pomysł w sobotnie popołudnie) aż pod Promnice. Czując w sobie zapasy energii i co ważniejsze, czasu, ruszyłem do Kobióra, z Kobióra najpierw niebieskim, potem żółtym szlakiem na Zgoń.
W Zgoniu skręciłem w lewo, dalej żółtym, w stronę Mitręgówki (jak się okazało - jakieś gospodarstwo rolne??), gdzie zrobiono mnie w konia. Szlak niebieski prowadzi bowiem w stronę Palowic (chyba, bo akurat nie zmieścił się na tablicy - mapie) natomiast żółty, hm, tak, 2 tabliczki, dokładnie takie same, ale pokazujące różnie kierunki. Hm. Zerknąwszy na zegarek zdecydowałem że wracam przez Zgoń do Miko.
Co oczywiście okazało się nie takie proste, ze Zgonia trafiłem do Mościsk (chyba fajne, te parę domów), gdy zobaczyłem Kościół w oddali wiedziałem już, że trochę nadłożyłem drogi - dotarłem bowiem do Gardawic.
W Gardawicach przeskoczyłem przez wiślankę, kupiłem sobie 1l coli i ruszyłem znaną mi już (badanie trasy do Żor) drogą przez Orzesze, Łaziska Górne. Ach, te górki, jeszcze wmordewind....
W Mikołowie wskoczyłem za skuterzystę, przejechałem za nim całe centrum, chyba się trochę wkurzył, ale co ja poradzę, że oni mają (teoretycznie) ograniczenie do 50 km/h :)
Na koniec tradycyjnie rundka honorowa przez Rynek i do domciu, szykowac się na nocny rajd rowerowy.

Dzisiaj rano przy okazji ostatnich przedSopotnich zakupów wymieniłem sobie w końcu bateryjkę w pulsometrze, tak że zapis trasy na BikeBrotherze zawiera już dane o mojej "pikawie".

Mikołów - Stare Panewniki - Borowa Wieś - Chudów - Mokre - Mikołów

Piątek, 20 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria zwiad, faasta
Mikołów - Stare Panewniki - Borowa Wieś - Chudów - Mokre - Mikołów
Nie miałem żadnego pomysłu gdzie się wybrac, a mialem (jak na mnie) sporo czasu - dwie godziny z hakiem. Żonka zasugerowała badanie bocznych szlaków na trasie Mikołów - Borowa Wieś - i tak też zrobiłem.
Z zielonego szlaku w kierunku Borowej skręciłem w prawo na niebieski, po jakims czasie wjechałem na Trasę Rowerową nr 3 którą dotarłem do Starych Panewnik (i wiem że niebieski szlak prowadzi przez Akademiki do Giszowca). Nie mając ochoty dziś na Akademiki zawróciłem żeby zbadac trasę nr 3 w stronę Halemby. Spoko, ale oczywiście gdzieś w okolicach Starej Kuźni szlak zaginął.
W Borowej Wsi pod ośrodkiem dla niepełnosprawnych ruszyłem żółtym szlakiem - czyli ul. Piaskową. Prawie cały odcinek siedziałem na ogonie jakiemuś nieco starszemu rowerzyście, wyprzedziłem go jak się skończył asfalt.... ale skończył się też szlak. Koleś mnie wyminął.... kawałek za nim jechał pan na składaku, który uświadomił mnie że tędy to dojadę na garaże na Halembie.... tak, na garaże mnie nie ciągnęło, więc zawróciłem.
W Borowej miałem jeszcze trochę czasu - więc przed jutrzejszą nocną wyprawą rowerową podskoczyłem do Zamku w Chudowie, tam sobie usiadłem, wypiłem trochę wody... i z powrotem na siodełko.
Wracałem przez Mokre, tam mnie dopadł wmordewind, długa prosta droga a ledwo 20 km/h. Mając na uwadze ostatni powrót przez Mokre, gdzie się pogubiłem i wyjechałem za daleko w stronę łazisk (i musiałem wiślanką się cofac) próbowałem trafic na ul. Wojska Polskiego (czy jakoś tak).
Tam też spotkałem śliczną rowerzystkę w szarym wdzianku, oczywiście męskie ego było silniejsze, musiałem udowodnic kto jest szybszy :).... i znów się wpakowałem za daleko.... potem zobaczyłem znak szlaku rowerowego, ale chyba ktoś go tam przybił dla jaj.
Trochę się po Mokrym pokręciłem, trochę pogubiłem, koniec końców jak wyjechałem na ul. Wojska Polskiego to tam już była rowerzystka w szarym. Tak, męskie ego, dobra rzecz.... No ale pod górkę szans nie miała, potem już prosto Rybnicką do Miko, rundka honorowa przez rynek i do domu, pod prysznic.
Jak zwykle po szczegóły zapraszam na BikeBrothera
Trochę posiedziałem, voila, maps.google

Mikołów - Ligota Akademiki - Starganiec - Mikołów

Czwartek, 19 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria faasta
Mikołów - Ligota Akademiki - Starganiec - Mikołów
Miało byc szybko, Akademiki i z powrotem, ale nie mogłem się powstrzymac i pojechalem dalej niebieskim szlakiem. Fajnie - kolejna droga której nie znałem, wieczorem przemaluje na mapę :).
Szczegóły na BikeBrotherze

Mikołów - Borowa Wieś

Wtorek, 17 lipca 2007 · Komentarze(7)
Kategoria faasta
Mikołów - Borowa Wieś
W mieszkaniu wielki upał - długo się nie zastanawiając wskoczyłem na bicycla, nie mając żadnej wizji gdzie jechac a mając ograniczony czas - nieco ponad 1 godzinkę...
Wybrałem wypad na Borową Wieś - trasę znam doskonale, około 25 km, no i chciałem zbadac gdzie to się Ewcia zgubiła....
I chyba wiem już gdzie, namaluję to potem na maps.google, ale przed samą Halembą szlak się rozwidla, w lewo biegnie zielony, prosto główną "drogą" biegnie czarny. Ty pewnie pojechałaś prosto czarnym, a powinnaś jechac zielonym, przejechac przez drogę nr 925, minąc po prawej osiedle Leśna i dalej zielonym szlakiem. Zerknij sobie na mapę google na BikeBrotherze
A tak w ogóle to dziwny jakiś ten dzień i wyjazd, upał nieziemski, w trakcie wycieczki słońce schowało się za jakąś dziwaczną chmurą, ale upał nie zelżał....

Od trasy zielonej na Borową Wieś odchodzi kilka bocznych szlaków (pieszych jak sądzę, zielony zresztą też pieszy), między innymi niebieski i czarny. Będę musiał je kiedyś zbadac :)

Dobra, posiedziałem, powalczyłem, woila: maps.google

Mikołów

Poniedziałek, 16 lipca 2007 · Komentarze(2)
Mikołów
Ciężki dzień w pracy, jak to poniedziałki. Do domu wróciłem o 19:15, obiadek, chwila relaksu i po 20 wyskoczyłem na miasto ;). Trochę się pokręciłem, żadnych kilometrów nie zrobiłem....
Sprawia mi niezłą frajdę wyprzedzanie bez większego wysiłku "niedzielnych" czy też "rekreacyjnych" rowerzystów.
Siedząc w PKSie do Żor wypatrywałem tęsknie poznanych w sobotę łazisko-orzesko-palowickich terenów..... w końcu się kiedyś zmotywuję, wstanę przed 5 rano i pojadę do pracy na rowerze...
Co za upał....

Mikołów > Katowice Park Kościuszki > 3 Stawy > Ligota Akademiki > Mikołów

Niedziela, 15 lipca 2007 · Komentarze(5)
Kategoria z żonką
Mikołów > Katowice Park Kościuszki > 3 Stawy > Ligota Akademiki > Mikołów
Niedzielny rowerowy wyjazd z żonką rozpoczęliśmy około godziny 9. Żonka szczęśliwa - kierownica wyżej, amortyzowana sztyca i w końcu miękkie gripy, choc pod lasem gdzie wczoraj Ewcia0706 się nie pogubiła :) musiałem podnieśc nieco żonkowe siodełko.


Z całkiem niezłym tempem wyminęliśmy akademiki na Ligocie, następnie trasą rowerową nr 2 pomknęliśmy do Parku Kościuszki. Pierwszy postój pod Kościołem św. Michała


Relaksacyjnym tempem objechaliśmy Park Kościuszki wymijając tłumy katowiczan aż dotarliśmy do Wieży Spadochronowej


Pod Wieżą żonka się nieco pokręciła, pocykała fotki kwiatuszków itd, wykorzystując chwilę nieuwagi udało mi się cyknąc fotkę:



Z Parku Kościuszki przez ulicę Francuską dostaliśmy się na Trzy Stawy, miejsce bardzo urokliwe i tłumnie odwiedzane przez miłośników słonecznych kąpieli, zielonej trawki i wędkowania. Co śmieszne, mimo pewnej "dzikości" 3 Stawy znajdują się w centrum Katowic :) Godna podziwu jest dbałośc służb porządkowych, jest czysto, wszędzie ławeczki, kosze na śmieci, masę rabatek z kwiatami...


Opuszczając 3 Stawy natknęliśmy się na ciekawy widok - jak widac mieszkańcy dużego miasta wyprowadzają swoje zwierzątka domowe na spacer :)


Do domu wracaliśmy rozmyślnie przez Ligotę. Można co prawda jechac szlakiem rowerowym przez Kostuchnę i Podlesie, ale po pierwsze taki szlak to sobie mogą wsadzic, nie miałem ochoty znowu go szukac, a po drugie z Podlesia do Mikołowa jest ciągle pod górkę :)
Na krótką chwilę podjechaliśmy pod Bazylikę w Panewnikach.


Wycieczkę zakończyliśmy wizytą w barze Tratwa na Jamnie, gdzie żonka napiła się coli, a ja nie coli.


Bar Tratwa, który mijam podczas każdego wyjazdu w stronę Ligoty jest miejscem bardzo klimatycznym, pełnym uroku i krystalicznie czystej wody. Ze względu na położenie większośc klienteli to rowerzyści relaksujący się przed wjazdem do Mikołowa.


No i na zakończenie, jak zwykle, polecam wizualizację naszej wycieczki na BB.

To pisałem ja:

Mikołów - Żory

Sobota, 14 lipca 2007 · Komentarze(8)
Kategoria zwiad
Mikołów - Żory
Wielki dzień, wstałem jak na sobotę dosyc wczesnie (8:15) i o godzinie 8:40 wskoczyłem na siodełko.
Celem wyprawy było ustalenie możliwie najkrótszej trasy z Mikołowa do Żor, miała ona prowadzic przez Mokre, Łaziska Bradę, Orzesze, Zawadę, Palowice.
Wjeżdzając do Mokrego wiedziałem już, że to nie jest najkrótsza trasa... potem były jakieś dziwne pola, między nimi "pseudo" droga, a na drodze kałuże... tak kałuże... po kałużach pływały kaczki, w jednej chyba widziałem karpia...
Jak się wydostałem z tej krainy błota (zaledwie 8km od domu) trochę bezsensownie skręciłem w lewo, i kawałek dalej spotkała mnie mała tragedia - wyciągając z kieszonki na plecach okulary wypadł mi gps, widziałem jak odbijał się po asfalcie i wpada na stromy trawnik. Z 20 minut go szukałem na tym trawniku, Pan Właściciel Trawnika (pozdrawiam) był bardzo miły, widząc moją desperację przyniósł nawet grabie :), na szczęście obyło się bez ciężkiego sprzętu. Po ponad godzinie od wyjazdu z domu (8 km, niezła średnia) z gps'em wrzuconym głęboko do kieszeni ruszyłem dalej.
Kawałeczek jechałem wzdłuż wiślanki (jakiś salon samochodowy), potem Łaziska Górne. W okolicach dworca kolejowego zauważyłem fioletowy szlak rowerowy, długo się nie zastanawiając ruszyłem nim. Ha... ktoś w Łaziskach jest chyba kolekcjonerem tabliczek ze znakami rowerowymi, bo w większości przypadków zostały tylko słupki... fajna jazda, na szczęście słupki od znaków rowerowych są niższe od znaków drogowych, więc można rozpoznac gdzie biegnie szlak :).
Koniec końców w centrum Łazisk wskoczyłem na "główną" drogę do Orzesza (św. Wawrzyńca??) W mniej więcej połowie drogi spotkałem dużą grupę rowerzystów wypakowujących się z dużego samochodu, ale jak się okazało też nie wiedzieli gdzie i jak będą jeździc więc ich zostawiłem.
W centrum (he, he, koło ronda) Orzesza zrobiłem przerwę na banana i ruszyłem dalej w kierunku Zazdrości (jest takie powiedzenie - gdyby nie Zawiśc, Zazdrośc i Zawada Orzesze nie byłyby miastem).
W końcu dotarłem do Palowic jadąc ulicą Szeroką (łatwa do rozpoznania bo jest wąska i dopiero w "mieście" jest tabliczka jak się nazywa).
Z Palowic do Żor bajecznym szlakiem czerwonym 305, mijając "pojezierze palowickie", potem Gichtę. W centrum chwila oddechu, batonik. Polecam żorski rynek, jest przeuroczy (i mają darmowy bezprzewodowy dostęp do internetu ;) ).
Z powrotem aż do Palowic tym samym szlakiem (305), jeszcze w centrum Żor chwilę spędziłem przed sklepem z używanymi rowerami - same holenderskie maszyny, śliczne i w fajnych cenach - 200 - 400 zł.
W Palowicach kontynuowałem jazdę czerwoną 305'ką w kierunku zazdrości, niestety szybko oznaczenia się skończyły i zostałem sam.
Nie chcąc jechac ulicą Żorską znów w kierunku centrum Orzesza zrobiłem sobie skrót przez ul. Wojska Polskiego. Skrót ten można sobie zobaczyc na BB :(. Dojeżdżając do ul.Mikołowskiej uświadomiłem sobie jaki to był "skrót"... długo się nie zastanawiając ruszyłem na ul. Chopina celem skrócenia sobie drogi..... nie polecam ul. 1000-lecia, kończy się płotem. Ul. Cegielniana doprowadziła mnie do leśnej drogi pożarowej. Faktycznie, skrót, szkoda tylko że pod tą cholerną górę średnia prędkośc z 5km/h, i tak aż do ul. Św. Wawrzyńca.
Dalej Łaziska Górne (polecam lody brzoskwiniowe na tzw. Placu Ratuszowym), przez 81 do Łazisk Dolnych, koło Wieży Wodociągowej i do centrum. Na rynku w Mikołowie ostanie krople wody z bidonu i do domu.

Podsumowując wyprawę - cel nie został osiągnięty, nie ustaliłem najkrótszej trasy Mikołów - Żory, ale mam już wizję jak ona przebiega. Drogą 81 (wiślanką) jest 25 km do Żor, moja trasa będzie miała myślę około 30-32km (i z 1:30 minut jazdy). Nie czuję się jednak (jak na razie) na siłach, żeby codziennie tak dojeżdżac do pracy.
Polecam analizę mojej wycieczki na BikeBrotherze

Mikołów > Tychy > Czułów > Piotrowice > Ligota Akademiki > Mikołów

Środa, 11 lipca 2007 · Komentarze(3)
Kategoria zwiad
Mikołów > Tychy > Czułów > Piotrowice > Ligota Akademiki > Mikołów
W końcu... z czystym łańcuchem spiętym nową spinką (do 3 razy sztuka, na szczęście pan z rowerowego był bardzo wyrozumiały) wyjechałem w teren.
Trasa mieszana, drogowo - leśna. Jak zwykle zaskoczyły mnie polskie realia.... jechałem sobie zieloną trasą rowerową koło Browaru Tyskiego i potem przez Czułów. Trasa świetna, prawie jak w Holandii. W końcu dojechałem do znaku "koniec terenu zabudowanego", metr dalej skończyła się ścieżka rowerowa..... 50 metrów dalej tą samą drogą znak zakazu ruchu rowerów i pojazdów konnych..... To ja się pytam, gdzie ta ścieżka prowadzi? W las?
No a potem trochę lasem (droga pożarowa nr 43 bodajże) a od Kostuchny aż na Akademiki asfaltem.
Rower już nie jest czysty (poza łańcuchem, smar teflonowy daję radę) ale co tam, było super.
Polecam zapis GPS mojej wycieczki na BikeBrotherze

Leje

Poniedziałek, 9 lipca 2007 · Komentarze(1)
Leje
W związku z powyższym oraz z moją narastającą fobią pt. "mam brudny łańcuch" wracając z pracy kupiłem sobie półliterek benzyny ekstrakcyjnej i zabrałem się do dzieła. Mój pierwszy raz...... Łańcuch lśni aż miło...
Sprzedawca albo zrobił mnie w konia, albo ja się zrobiłem - spinka do łańcucha jest o 1mm za szeroka, na szczęście moje cudo rowerowe ma łańcuch jednorzędowy więc kręcic się kręci, pytanie jak długo. Muszę zatem podskoczyc do rowerowego i kupic kolejną spinkę.
Z okazji zafajdania całej łazienki (przepraszam żono, nie bij...) dokonałem również oblucji pozostałych fragmentów mojego focusika... aż lśni... niemiecka jakośc ;)