Wpisy archiwalne w kategorii

zwiad

Dystans całkowity:998.00 km (w terenie 433.50 km; 43.44%)
Czas w ruchu:50:37
Średnia prędkość:19.72 km/h
Maksymalna prędkość:50.40 km/h
Suma podjazdów:500 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:33.27 km i 1h 41m
Więcej statystyk

Brenna - pierwsze starcie

Wtorek, 13 lipca 2010 · Komentarze(6)
Kategoria gps, zwiad, MTB, Brenna
Dzień pełen nowości:
1. Pierwszy wypad na nowym rowerze - Romet RX-500. Szukałem cross'a w stylu MTB i romecik spełnia te kryterium. Mocne koła, solidna rama, balonowe jak na cross'a oponki Schwalbe Marathon 28x1.75. No i ta marka, ten sentyment...
2. Pierwsza jazda w górach - dostałem w kość. Wybrałem trasę nr 4 ze strony Michała. Pod górkę na asfalcie dałem radę, później zrobiło się dla mnie zbyt stromo. Grzbietem Starego Gronia bardzo przyjemnie, ale potem zaczęły się zjazdy. Albo jestem zbyt wielkim tchórzem, albo brak mi brawury/głupoty, ale mocno kamienista droga spadająca w dół to nie dla mnie. Co oczywiście skutkowało sprowadzaniem roweru, co oczywiście zaowocowało obolałymi kolanami. Powrót o godzinie 21.20 - w lesie ciemno i zimno, wieczorem piwko w polarze, taki chłód :)


Nowy rumak


Skrzyżowanie


Zachód słońca

Jezioro Wicie z bliska

Piątek, 9 lipca 2010 · Komentarze(3)
Kategoria gps, zwiad
O 19 byłem pewien, że nie pojadę. O 19.20 wyruszałem na podbój Jeziora Wicie. W głowie miałem Trasę Rowerową nr 5, jednak jak się okazało nie dość dokładnie. Wjeżdżając na Rynek mijałem policjantów, później jadąc Pszczyńską po chodniku znowu.., na Rynku mignęli mi Iskierka z Wojtkiem. Nad jezioro dotarłem bez problemu, problemy zaczęły się kiedy chciałem kontynuować jazdę. Jakoś uwidziało mi się, że muszę obok jeziora. No i coś na kształt ścieżki było, tylko wydeptanej przez zające i kaczki. Przedzieranie się przez pokrzywy i maliny, z grzmiącym "bzzzz" nad uchem, mimo wspaniałego widoku, nie przypadło mi do gustu. Co gorsza okazało się, że jednak dalej się nie da, i musiałem tą samą ścieżyną wrócić nad jezioro. Dalej asfaltem, potem na leśną drogę pożarową, potem zakręt w prawo... wróć. Z mapki kojarzyło mi się, że powinienem w lewo, więc nawrót i rura... i dojechałem na Puszkina. Potem już standardowo w kierunku Żwakowa, potem czerwonym rowerowym na Wilkowyje i powrót do domciu obok Kaśki.


Jezioro Wicie


Jezioro Stępnik. Jakby czegoś brakowało..... (ale komary są)


Ramża

Środa, 30 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, gps, zwiad
Dziś udało się wcześniej wybrać na rower (o 19.10) więc zdecydowałem się zdobyć w końcu Ramżę. Trasa standardowa, przez Łaziska Dolne, obok Żabki, "dworca PKP", wzdłuż torów do Orzesza, i dalej prosto lasem. Zresztą - wszystko widać na mapce z gpsies. Dojechałem pod radar, cyknełem w wielkim pośpiechu foty ("pstryk - szit", "pstryk - fak", "pstryk - no w końcu") i powrót prawie tą samą drogą. Z tymi komarami jest coś nie tak, dlaczego jak tylko się gdzieś w lesie chcę zatrzymać od razu mnie obsiadają, a mijam po drodze biegaczy, i ich jakoś nic nie żre? Na powrocie zamiast ul. Wodociągową koło Wieży Wodnej pojechałem prosto ul. Szkolną i dojechałem na Nowy Świat. Fajny skrót, bo omija się trochę górek i ruchu samochodowego.


"pstryk - szit", "pstryk - fak"


"pstryk - no w końcu"



Podsumowanie czerwca:
Rowerowe sukcesy (na moje możliwości, oczywiście), ponad 600km w jednym miesiącu, ponad tydzień bez przerwy na rowerze, ponad połowa miesiąca na rowerze, no i 1000 km w pół roku. Jak na tatuśka nieźle :)

Tychy po raz pierwszy AD 2010

Wtorek, 29 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria zwiad, gps
Dziś rewanż za wczorajsze, ale w odmiennym stylu. Na crossie terenową opcją do Podlesia, dalej ul. Zaopusta w kierunku Czułowa. Po drodze spotkałem powietrznego towarzysza moich wycieczek szykującego się do startu. Do Tychów ul. Katowicką, przez "rynek" na dworzec PKP a stamtąd ul. Wiejską do Mikołowa.

Edit. Właśnie zauważyłem że zrobiłem dokładnie 1000 km w tym roku :)


Od jakiegoś czasu lata sobie nad nami taki oto lotnik


Pan Tirowiec sobie zaparkował na nocleg, bidoczek, ale na piwko ma blisko


Lotnik nad Tychami

Zwycięstwo czułowskich bestii

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria gps, szosa, zwiad
Eh, miało być szybko i bezboleśnie, przez Kostuchnę i ul. Beskidzką do Wesołej, powrót ul. Szarych Szeregów. W Podlesiu się zagapiłem na dwóch rowerzystów(*) i skręciłem zbyt wcześnie na Saską zamiast na Sołtysią. Myślałem, że gdzieś przebiję w bok, okazało się, że przebić się można, tylko lasem, czyli nie na szosówce. Więc z powrotem na Sołtysią, na Beskidzkiej dojechałem do miejsca postojowego i stwierdziłem, że zaczyna się robić chłodno a zarazem ściemniać, więc zawróciłem z myślą, że wrócę przez Czułów. Z mapki trasy rowerowej nr 2 wiem, że można gdzieś tam włączyć się na ul Katowicką prowadzącą do Tychów, ale niestety. Las i zbiorniki wodne = miliony komarów. Próbowałem kilka razy zatrzymać się, żeby sprawdzić mapkę, ale za każdym razem uciekałem. Jest tam kilka asfaltowych ścieżek, z początku każda biegnie tam gdzie powinna, a potem skręca... Ostatecznie pogryziony się poddałem i wróciłem tą samą (mniej więcej) drogą...
A na górkę pod Kopalnię Barbara wjechałem w 6:58s.


Atrakcja na dole ul. Staropodleskiej


Na Kostuchnę w lewo


Postój na Beskidzkiej


Wylęgarnia bestii



(*)Skoro ja mogę jeździć w pampersie, to czemuż by płeć piękniejsza nie mogła w majtkach?

Łabędź kontra dzik

Środa, 23 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria zwiad
Coś nam lata tego lata nie widać, 17 stopni, wiatr i chmury. Grunt że nie leje.
Dziś myślałem o szybkiej pętli na Ligotę Akademiki, ale... :)
Na górze Konopnickiej wykopki, droga zamknięta, objazd, a skoro objazd, to pojechałem do Starej Kuźni, zobaczyć jak tam drogi podeschły. Niestety - nie podeschły, myślałem, że to co widzę to zaschnięte błoto, byłem w błędzie, ale udało mi się nie zgubić butów. Nie chcąc wracać tą samą drogą pojechałem na Przystań ul. Kochłowicką (po drodze znowu wykopki, coś się pomarańczowi rozkręcili ostatnio). Nad wodą mimo godziny 20, wiatru, zimna sporo ludzi, a do tego rodzinka łabędzi. Mama (lub tata, mamy równouprawnienie) bardzo groźnie syczał na natrętów, sam nie wiem z czym bym wolał się zetknąć, z takim ptokiem czy z dzikiem :)
Do domu standardowo, po drodze spotkałem rzeczonego dzika, brodził sobie w zalanym lesie, efekt super, zwłaszcza jak stchórzył i zaczął uciekać równolegle do mnie.


Powiat mikołowski wita


Stara Kuźnia


Stara Kuźnia 3 tygodnie temu. Tylko słońca było więcej :)


Bohater

Hałda Skalny (omc Ramża)

Czwartek, 17 czerwca 2010 · Komentarze(9)
Kategoria gps, zwiad
Zafascynowany wyjazdami Wiktora2093 na Ramżę postanowiłem ją zdobyć. Wyjechałem z domu wcześnie, o 19.15, i popędziłem w stronę Orzesza. Chciałem trasami rowerowymi, niestety oznakowanie nędzne, pobłądziłem na Stolarskiej. Dalej czarnym rowerowym do Mokrego, i przez Kolonię Huta na os. Leśne w Łaziskach Górnych. Niestety, czarny rowerowy przez Kolonię Hutę to jest jakaś masakra, kałuże, które tam można znaleźć, wykształciły chyba własne formy życia. Na os. Leśne, skąd chciałem wzdłuż torów do Orzesza, dotarłem przed 20, więc Ramżę sobie odpuściłem, ale że miałem ze sobą aparat ruszyłem na Hałdę Skalny. Po drodze musiałem uwiecznić charakterystyczne oznakowanie szlaków w Łaziskach, myślę, że godne naśladowania w całej Polsce.
Tym razem udało mi się wjechać na sam szczyt hałdy, wedle gps'a na odcinku 600m wzniesienie wynosi około 60m. U góry fajnie, piękne słoneczko, napstrykałem fotek, do domu przez Wierzysko, powrót już po zachodzie słońca.

Fotek dużo, tutaj wklejam tylko parę, po resztę zapraszam na Picasę


Łaziszczanie (my mawiamy na nich Łaziszczoki) lubuję się w sportach przełajowych, oznakowanie szlaków rowerowych to białe słupki, każdy kolejny odnaleziony to wiele radości a jednocześnie niepewność - którędy dalej.


Widoczek z Hałdy Skalny


Wieża ciśnień w Łaziskach Dolnych


Pamiątka z Kolonii Huty

Wilkowyje też

Środa, 16 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria szosa, zwiad
Medyk orzekł "żeś pan zdrów", deszczu brak, Julon śpi - zatem rower. Plan - dalsze szosowe zwiedzanie Podlesia, Zarzecza, Kostuchny itd. Najpierw ul. Czereśniową obok Wzgórza Kamionka. "Ul." przed Czereśniową ma chyba coś wspólnego z pszczelarstwem, na pewno nic wspólnego np. z asfaltem. Po pierwszych 5km średnia 16km/h - zły rower wybrałem. Dalej do Podlesia i ul. Saską do przodu czyli - do Wilkowyj/Tychów, droga przyjemna, nie znałem jej dotąd. W Tychach (czy raczej obrzeżach Tychów) przeskoczyłem mikołowską i ul. Wiejską, Wierzbową i Zbożową popędziłem w stronę Wyr. Powrót nielubianą ul. Pszczyńską, na szczęście jest to krótki kawałek.
Troszkę żałuję, że nie zabrałem gps'a :(


Widok ze Wzgórza Kamionka w stronę Mysłowic (chyba)


Bociek na Zarzeczu

Rowerowa niedziela

Niedziela, 13 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria gps, szosa, zwiad
Rano żonka z córą pojechały się odchamiać na Filharmonię Malucha, ja natomiast wolne przedpołudnie spędziłem na rowerze. Najpierw coś dla ducha, czyli Msza Św w tzw. Grocie Lourdzkiej w Bazylice w Panewnikach. Bywam tam często, jednak nigdy w niedzielę na Mszy, wow, dużo ludzi.
Potem test "pętelki", tj. z Kostuchny do Mysłowic Wesołej ul. Szarych Szeregów, powrót natomiast ul. Beskidzką. W samej Wesołej pierwszy raz w życiu, podjechałem pooglądać wodę, fajnie, mają duży plac zabaw. Ciekawa jest Beskidzka, bo jej idealnie prosty odcinek ma ok. 4km, perfekcyjny asfalt, różnica wzniesień 2 metry, miodzio. Szkoda, że pod wiatr :(
Powrót klasycznie Podleską, mierzyłem czas, ale kiepsko, 7:29,4. Przy kopalni Barbara wyprzedził mnie jakiś młodzian na krosie, przykre ale prawdziwe.


Panoramka z Panewnik


W Piotrowicach takie cudeńko mijam, dziś nie mogłem się oprzeć i pstryknełem.


Mysłowice Wesoła


Tatowe zboczenie zawodowe

Wzgórze Kamionka (wieczorowo)

Środa, 9 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, szosa, zwiad
Szósty dzień z rzędu na rowerze, tegoroczny rekord. Ciąg dalszy zwiedzania okolic Podlesia na szosówce, dziś z urozmaiceniem terenowym. Mając wzgórze Kamionka po prawej jechałem w poszukiwaniu drogi do Piotrowic innej niż ul. Podleska, aż tu nagle zauważyłem czarny szlak rowerowy. Asfalt skończył się po 20 metrach, zaczął żwir, potem dziurawy żwir, potem już bez żwiru, i tak dojechałem do zespołu przyrodniczo-krajobrazowego pn. "Wzgórze Kamionka". Po chwili zawróciłem, bo ścieżka przestałą być "wiejska" a stała się "górska". Mimo tego będę musiał koniecznie zwiedzić ten teren, bo wygląda to bardzo ciekawie. Szkoda tylko, że nasze Miasto jakoś się tym nie chwali, jedyne co udało mi się znaleźć to Uchwała Rady Miejskiej. Nie miałem nastroju na fotki, dla zainteresowanych co nieco na Panoramio.
Dalej do Piotrowic, Kostuchny, powrót tym razem ul. Staropodleską, więc nie było okazji zmierzyć sobie czasu... Aha, i zauważyłem (jadąc w dół), że moim startowym przystankiem nie jest Zarzecze Węgorzy, tylko Zarzecze Kościół. A wobec tego, wg. Bikeroutetoastera jest to prawie 2.5km, i 51 metrów podjazdu.