Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:613.98 km (w terenie 133.50 km; 21.74%)
Czas w ruchu:28:01
Średnia prędkość:21.91 km/h
Maksymalna prędkość:58.70 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:32.31 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Ramża

Środa, 30 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, gps, zwiad
Dziś udało się wcześniej wybrać na rower (o 19.10) więc zdecydowałem się zdobyć w końcu Ramżę. Trasa standardowa, przez Łaziska Dolne, obok Żabki, "dworca PKP", wzdłuż torów do Orzesza, i dalej prosto lasem. Zresztą - wszystko widać na mapce z gpsies. Dojechałem pod radar, cyknełem w wielkim pośpiechu foty ("pstryk - szit", "pstryk - fak", "pstryk - no w końcu") i powrót prawie tą samą drogą. Z tymi komarami jest coś nie tak, dlaczego jak tylko się gdzieś w lesie chcę zatrzymać od razu mnie obsiadają, a mijam po drodze biegaczy, i ich jakoś nic nie żre? Na powrocie zamiast ul. Wodociągową koło Wieży Wodnej pojechałem prosto ul. Szkolną i dojechałem na Nowy Świat. Fajny skrót, bo omija się trochę górek i ruchu samochodowego.


"pstryk - szit", "pstryk - fak"


"pstryk - no w końcu"



Podsumowanie czerwca:
Rowerowe sukcesy (na moje możliwości, oczywiście), ponad 600km w jednym miesiącu, ponad tydzień bez przerwy na rowerze, ponad połowa miesiąca na rowerze, no i 1000 km w pół roku. Jak na tatuśka nieźle :)

Tychy po raz pierwszy AD 2010

Wtorek, 29 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria zwiad, gps
Dziś rewanż za wczorajsze, ale w odmiennym stylu. Na crossie terenową opcją do Podlesia, dalej ul. Zaopusta w kierunku Czułowa. Po drodze spotkałem powietrznego towarzysza moich wycieczek szykującego się do startu. Do Tychów ul. Katowicką, przez "rynek" na dworzec PKP a stamtąd ul. Wiejską do Mikołowa.

Edit. Właśnie zauważyłem że zrobiłem dokładnie 1000 km w tym roku :)


Od jakiegoś czasu lata sobie nad nami taki oto lotnik


Pan Tirowiec sobie zaparkował na nocleg, bidoczek, ale na piwko ma blisko


Lotnik nad Tychami

Zwycięstwo czułowskich bestii

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria gps, szosa, zwiad
Eh, miało być szybko i bezboleśnie, przez Kostuchnę i ul. Beskidzką do Wesołej, powrót ul. Szarych Szeregów. W Podlesiu się zagapiłem na dwóch rowerzystów(*) i skręciłem zbyt wcześnie na Saską zamiast na Sołtysią. Myślałem, że gdzieś przebiję w bok, okazało się, że przebić się można, tylko lasem, czyli nie na szosówce. Więc z powrotem na Sołtysią, na Beskidzkiej dojechałem do miejsca postojowego i stwierdziłem, że zaczyna się robić chłodno a zarazem ściemniać, więc zawróciłem z myślą, że wrócę przez Czułów. Z mapki trasy rowerowej nr 2 wiem, że można gdzieś tam włączyć się na ul Katowicką prowadzącą do Tychów, ale niestety. Las i zbiorniki wodne = miliony komarów. Próbowałem kilka razy zatrzymać się, żeby sprawdzić mapkę, ale za każdym razem uciekałem. Jest tam kilka asfaltowych ścieżek, z początku każda biegnie tam gdzie powinna, a potem skręca... Ostatecznie pogryziony się poddałem i wróciłem tą samą (mniej więcej) drogą...
A na górkę pod Kopalnię Barbara wjechałem w 6:58s.


Atrakcja na dole ul. Staropodleskiej


Na Kostuchnę w lewo


Postój na Beskidzkiej


Wylęgarnia bestii



(*)Skoro ja mogę jeździć w pampersie, to czemuż by płeć piękniejsza nie mogła w majtkach?

Wieczorowo dookoła Chudowa

Niedziela, 27 czerwca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria faasta, szosa
Piękna pogoda i "wolny wieczór" (czytaj - Julka poszła spać o godzinie 19.10) - nie zastanawiałem się długo. Dziś powtórka z majowego wypadu. Przez Bujaków, Ornontowice, Gierałtowice i Przyszowice do Chudowa, tam jedna fotka bez schodzenia z roweru i powrót przez Paniowy i Mokre. Dni Mikołowa mają wiele efektów ubocznych, dla mnie główne to spora ilość:
a. świątecznych rowerzystów (jeżdżą rzadziej niż niedzielni tyralierą w dużych grupach, smsują w trakcje jazdy, ewentualnie popijają piwko z flachy)
b. młodych gniewnych z dziurawymi tłumikami, lansujących po wiochach (spotkałem np. takich, którzy mieli jakiś titek, co wydaje odgłos jak radiowóz. No i podjechali z tyłu, zatitali, i mieli ubaw, ale ja nie)
Na powrocie temperatura wg licznika 15 stopni, czyli rześko, zwłaszcza w uszy.


Fotka zrobiona przez Sąsiada rano, zabawy w błocie


I po zabawach, chociaż jeszcze dookoła włóczyło się trochę takich umorusanych (np. w Ornontowicach dwie panny w stanikach na koniu :) )

Towarzysko do Chudowa

Sobota, 26 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Nieco nieoczekiwany wieczorny wypad do Chudowa w towarzystwie Sąsiada. Pogaduchy w drodze, w Chudowie przy Karmi, oraz w drodze powrotnej. Trasa prawie standardowa - towarzysz wycieczki wybrał jednak kierunek przeciwny, co oczywiście powoduje, że Sośnią Górę zdobywa się od tej "gorszej" strony. Przy okazji poznałem fajny skrót między ul. Łączną a Mokrem.
Dzięki wielkie za przyjemną przejażdżkę, następne Karmi ja stawiam :)

Łabędź kontra dzik

Środa, 23 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria zwiad
Coś nam lata tego lata nie widać, 17 stopni, wiatr i chmury. Grunt że nie leje.
Dziś myślałem o szybkiej pętli na Ligotę Akademiki, ale... :)
Na górze Konopnickiej wykopki, droga zamknięta, objazd, a skoro objazd, to pojechałem do Starej Kuźni, zobaczyć jak tam drogi podeschły. Niestety - nie podeschły, myślałem, że to co widzę to zaschnięte błoto, byłem w błędzie, ale udało mi się nie zgubić butów. Nie chcąc wracać tą samą drogą pojechałem na Przystań ul. Kochłowicką (po drodze znowu wykopki, coś się pomarańczowi rozkręcili ostatnio). Nad wodą mimo godziny 20, wiatru, zimna sporo ludzi, a do tego rodzinka łabędzi. Mama (lub tata, mamy równouprawnienie) bardzo groźnie syczał na natrętów, sam nie wiem z czym bym wolał się zetknąć, z takim ptokiem czy z dzikiem :)
Do domu standardowo, po drodze spotkałem rzeczonego dzika, brodził sobie w zalanym lesie, efekt super, zwłaszcza jak stchórzył i zaczął uciekać równolegle do mnie.


Powiat mikołowski wita


Stara Kuźnia


Stara Kuźnia 3 tygodnie temu. Tylko słońca było więcej :)


Bohater

Łorzeski rekonesans

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Kategoria gps
Nareszcie bezdeszczowo, Julon zajęty Ciocią Basią, około 19.30 wyruszyłem na podbój Orzesza. Plan na dziś - znaleźć fajny dojazd do żółtej Trasy Rowerowej nr 2 Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego, prowadzącego z Jaśkowic do Raciborza. Kolega podrzucił mi link do świetnej "alternatywnej" stronki z trasami rowerowymi z tego regionu, i tak jakoś w dyskusji na ich forum wyszło, że można by tam dorzucić trasy z "mojego" (czytaj - rowerowo gorszego) regionu.
Więc - Focusik, mapa, gps i ja w kierunku Orzesza, na mikołowskim Rynku spotkałem rowerzystkę w stroju z Krossa, wyglądała profes, chwilę jechałem za nią a potem wyprzedziłem :).
Po ostatnich doświadczeniach olałem Kolonię Hutę, do Łazisk Górnych na ul. Leśną najfajniej chyba przez Łaziska Dolne obok Wieży Wodnej i potem ul. Górniczą obok Żabki. Dalej wzdłuż torów aż do Orzesza, bardzo fajna droga, i dalej wg mapy czerwonym szlakiem, tj. kawałek ul. Gliwicką i potem prosto w las. Niestety, czerwony szlak został chyba zmyty przez powodzie (te w '97), co nie zmienia faktu że droga superancka. Zapomniałem się popsikać antykomarem - każde zatrzymanie kończyłem paniczną ucieczką. Wspomagając się mapą, gps'em oraz "końcem języka" dotarłem na ul. Armii Ludowej i Fabryczną, podjechałem żeby zobaczyć jak wygląda początek Trasy Rowerowej nr 2 (i przy okazji czerwonej rowerowej prowadzącej jak sądzę na Ramżę). Wygląda super, i nie mam pojęcia, czemu nasi wspaniali włodarze nie potrafią połączyć Subregionu Zachodniego z rejonem katowickim. Chyba za mało medialne takie działania, jak wiadomo na rowerach to tylko obszczymurki do skupu lub omcie porzykać.
Powrót tak jak początkowo planowałem, ul. Fabryczną, Stuską, Marksa, Podgórską, ale jednak znacznie przyjemniejszy jest wariant leśny, gdzie nie dość że nawierzchnia fajniejsza (mniej dziur) to jeszcze ruchu samochodowego nie ma.
No i na koniec oczywiście lenistwo nie popłaciło, nie chciało mi się przekładać porządnej lampki z szosówki, wziąłem tylko lampkę na kask, do domu dojechałem o 21.30 i było już jak dla mnie zbyt ciemno.

PS. Nigdy nie byłem w Raciborzu, w jedną stronę wychodzi z 70-80km. I jest tam stacja kolejowa i pkp prosto do Miko, jakbyco :)


"Czerwony szlak" - widmo, ale droga super


Drogi ciąg dalszy


Sielskie śląskie widoczki


Trasa Rowerowa nr 2

Hałda Skalny (omc Ramża)

Czwartek, 17 czerwca 2010 · Komentarze(9)
Kategoria gps, zwiad
Zafascynowany wyjazdami Wiktora2093 na Ramżę postanowiłem ją zdobyć. Wyjechałem z domu wcześnie, o 19.15, i popędziłem w stronę Orzesza. Chciałem trasami rowerowymi, niestety oznakowanie nędzne, pobłądziłem na Stolarskiej. Dalej czarnym rowerowym do Mokrego, i przez Kolonię Huta na os. Leśne w Łaziskach Górnych. Niestety, czarny rowerowy przez Kolonię Hutę to jest jakaś masakra, kałuże, które tam można znaleźć, wykształciły chyba własne formy życia. Na os. Leśne, skąd chciałem wzdłuż torów do Orzesza, dotarłem przed 20, więc Ramżę sobie odpuściłem, ale że miałem ze sobą aparat ruszyłem na Hałdę Skalny. Po drodze musiałem uwiecznić charakterystyczne oznakowanie szlaków w Łaziskach, myślę, że godne naśladowania w całej Polsce.
Tym razem udało mi się wjechać na sam szczyt hałdy, wedle gps'a na odcinku 600m wzniesienie wynosi około 60m. U góry fajnie, piękne słoneczko, napstrykałem fotek, do domu przez Wierzysko, powrót już po zachodzie słońca.

Fotek dużo, tutaj wklejam tylko parę, po resztę zapraszam na Picasę


Łaziszczanie (my mawiamy na nich Łaziszczoki) lubuję się w sportach przełajowych, oznakowanie szlaków rowerowych to białe słupki, każdy kolejny odnaleziony to wiele radości a jednocześnie niepewność - którędy dalej.


Widoczek z Hałdy Skalny


Wieża ciśnień w Łaziskach Dolnych


Pamiątka z Kolonii Huty

Wilkowyje też

Środa, 16 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria szosa, zwiad
Medyk orzekł "żeś pan zdrów", deszczu brak, Julon śpi - zatem rower. Plan - dalsze szosowe zwiedzanie Podlesia, Zarzecza, Kostuchny itd. Najpierw ul. Czereśniową obok Wzgórza Kamionka. "Ul." przed Czereśniową ma chyba coś wspólnego z pszczelarstwem, na pewno nic wspólnego np. z asfaltem. Po pierwszych 5km średnia 16km/h - zły rower wybrałem. Dalej do Podlesia i ul. Saską do przodu czyli - do Wilkowyj/Tychów, droga przyjemna, nie znałem jej dotąd. W Tychach (czy raczej obrzeżach Tychów) przeskoczyłem mikołowską i ul. Wiejską, Wierzbową i Zbożową popędziłem w stronę Wyr. Powrót nielubianą ul. Pszczyńską, na szczęście jest to krótki kawałek.
Troszkę żałuję, że nie zabrałem gps'a :(


Widok ze Wzgórza Kamionka w stronę Mysłowic (chyba)


Bociek na Zarzeczu

Rowerowa niedziela

Niedziela, 13 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria gps, szosa, zwiad
Rano żonka z córą pojechały się odchamiać na Filharmonię Malucha, ja natomiast wolne przedpołudnie spędziłem na rowerze. Najpierw coś dla ducha, czyli Msza Św w tzw. Grocie Lourdzkiej w Bazylice w Panewnikach. Bywam tam często, jednak nigdy w niedzielę na Mszy, wow, dużo ludzi.
Potem test "pętelki", tj. z Kostuchny do Mysłowic Wesołej ul. Szarych Szeregów, powrót natomiast ul. Beskidzką. W samej Wesołej pierwszy raz w życiu, podjechałem pooglądać wodę, fajnie, mają duży plac zabaw. Ciekawa jest Beskidzka, bo jej idealnie prosty odcinek ma ok. 4km, perfekcyjny asfalt, różnica wzniesień 2 metry, miodzio. Szkoda, że pod wiatr :(
Powrót klasycznie Podleską, mierzyłem czas, ale kiepsko, 7:29,4. Przy kopalni Barbara wyprzedził mnie jakiś młodzian na krosie, przykre ale prawdziwe.


Panoramka z Panewnik


W Piotrowicach takie cudeńko mijam, dziś nie mogłem się oprzeć i pstryknełem.


Mysłowice Wesoła


Tatowe zboczenie zawodowe