Wykorzystując popołudniowe drzemki Julki i Jaśka wybraliśmy się z Jarkiem do Bobolic i Mirowa. Ładna trasa, prosta, aczkolwiek fragmenty Czerwonego Jurajskiego przebiegają leśnymi bardzo piaszczystymi drogami. Fotki były ale się skasowały...
Przed 13 Julka ucięła sobie w końcu popołudniową drzemkę, więc mając chwilę przed obiadem pożyczyłem sobie MTB od Jarka i wyskoczyłem spenetrować okoliczny lasek. Zupełnie inny styl jazdy, rower o dosyć agresywnej geometrii wręcz narzuca ostrą jazdę, szerokie oponki o niebo lepiej radzą sobie z sypkim piachem niż mój crossik. Powrót przez Kroczyce, na asfalcie szum opon znacznie głośniejszy od mojego, ale i tak przyjemnie.
Rano wysłano mnie po odbiór zamówionego we wsiowym sklepiku pieczywa, wybór prosty rower jeden. Bez śniadania i co gorsza picia jechało się średnio, ale i tak super, poranne słońce i świergot ptaszków. W Dzibicach mniej fajnie - ponurym i jakby wygłodzonym wzrokiem odprowadziła mnie zgraja nieuwiązanych psów. Wracając niepotrzebnie dałem czadu i się nielekko spociłem...
Góra Zborów Przed południem dziewczyny pozwoliły nam na samodzielny wypad, krótka chwila namysłu nad mapą, ja optowałem nad Zamkiem Morsko Jarek natomiast sugerował nieco krótszy wariant w okolice Kroczyckich Skałek. Kondycja słaba, na umiarkowanie prostej drodze poniżej 20 km/h, upał, ale pięknie. Po zjechaniu z asfaltu lekka masakra - sypki piach dla mojego crossa to bariera nie do przejścia, Jarek na swoim MTB i szerokich "laciach" radził sobie lepiej. Po zjechaniu z czerwonego szlaku Jurajskiego na zielony pieszy nastąpiła część "pchano-ciągniona", stromo ciasno i niebezpiecznie. Wspinaczka uwięczona niesamowitymi widokami na szczycie najwyższych w okolicy wzniesień Góry Zborów. Na widnokręgu 2 zamki, wiele wapiennych skałek i lasy. Powrót przez Podlesice, zjazd asfaltem - max 48 km/h, potem asfaltową dziurawką, ale w świetnym jak na nas tempie rzędu 30 km/h. Zgodnie z planem przed 14 zameldowaliśmy się u dziewczyn. Wycieczka piękna, ale męcząca, mimo niewielkiej liczby km. Niejako przy okazji odkryłem, że mój "nowy" licznik (bezprzewodowa Sigma BC700 model '98) oszukuje, prędkość skokowo - 28 - 14 - 28, dystans znacznie zaniżony w stosunku do GPS i wskazań licznika Jarka. Dane dotyczące kilometrów i czasu będę zatem jeżeli to możliwe podawał za gps.
Pierwszy wypad rowerowy w Browarku. Część 1 - 4 osobowa ekipa + dwójka maluszków w fotelikach. Julka niespokojna, więc wycieczka króciutka. Później szybki wypad z Jarkiem nad Zalew Kroczycki pooglądać wodę. Fajnie tylko kondycji brak...