Majowo szosowo deszczowo
Sobota, 1 maja 2010
· Komentarze(0)
Kategoria szosa
Piękne plany na rowerowy wypad z kolegami do Strumienia i nad Jezioro Goczałkowickie zmył deszcz, ale roweromania jest silna...
Postanowiłem przetestować nieużywaną od kilku lat kolażówkę, oldschoolowy Giant Speeder z manetkami na ramie spisał się znakomicie. Kuboj, zwany również lemondką, odkręciłem i zostawiłem u bracika, ponieważ ewidentnie przeszkadzał mi w jeździe zajmując jedyną "płaską" część kierownicy, do tego na polskich dziurawych drogach czuję się niepewnie nie mając hamulca gdzieś pod ręką. Manetki też fajnie byłoby mieć "pod ręką", ale niestety koszt klamkomanetek i niezbędnego osprzętu to dobrych parę stów...
Wszystkie te mankamenty jednak giną marnie w porównaniu do lekkości, zwinności i szybkości z jaką się jeździ na szosówce, sama radość. Przypomniały mi się holenderskie czasy, gdzie ujeżdzałem właśnie ten rower, też bardzo często w deszczu...
Postanowiłem przetestować nieużywaną od kilku lat kolażówkę, oldschoolowy Giant Speeder z manetkami na ramie spisał się znakomicie. Kuboj, zwany również lemondką, odkręciłem i zostawiłem u bracika, ponieważ ewidentnie przeszkadzał mi w jeździe zajmując jedyną "płaską" część kierownicy, do tego na polskich dziurawych drogach czuję się niepewnie nie mając hamulca gdzieś pod ręką. Manetki też fajnie byłoby mieć "pod ręką", ale niestety koszt klamkomanetek i niezbędnego osprzętu to dobrych parę stów...
Wszystkie te mankamenty jednak giną marnie w porównaniu do lekkości, zwinności i szybkości z jaką się jeździ na szosówce, sama radość. Przypomniały mi się holenderskie czasy, gdzie ujeżdzałem właśnie ten rower, też bardzo często w deszczu...