Złoczew - Klonów - Lututów - Okalew - Dąbrowa Miętka - Złoczew

Wtorek, 27 lipca 2010 · Komentarze(2)
Rano odwiedziłem z Julką Punkt Informacji Turystycznej, który w Złoczewie jest zarazem Miejską Biblioteką Publiczną. Zaskoczenia nie było - żadnej mapy Złoczewa nie ma, mają mapę turystyczną Sieradzkiego, ale do wglądu na miejscu, jest też przewodnik turystyczny Województwa Łódzkiego, też na miejscu. Chyba byłem pierwszą osobą, która pytała o trasy rowerowe i mapy :)
Dzień pochmurny i leniwy, ale o 15.30 przestało kropić, więc się zdecydowałem na krótką przejażdżkę. Cel - dolna część S w Sieradzkiej eSce, ze Złoczewa do Klonowa. Fragmentami trasą tą jechałem już w zeszłym roku, co okazało się wielce przydatne. Np. w Robaszewie brak oznakowań, w zeszłym roku pojechałem prosto główną (żwirową oczywiście) drogą, ale szlaku nie znalazłem. Dziś przezornie objechałem wiochę, i zauważyłem "drugorzędną" drogę w lewo (piaszczystą), pojechałem, 100m dalej żółty rowerowy znak. Zdrowo pobłądziłem w Lesiakach. Najpierw na asfaltowej drodze ładny kierunkowskaz w prawo. Więc w prawo, ale 100m dalej problem. Droga jedzie prosto i w prawo, ale wg mapy ta w prawo dzieli się na dwie i obydwie odbijają w lewo. Czyli wszystkie biegną w mniej więcej dobrym kierunku. Brak drogowskazów - wybieram drogę na wprost. Niestety, bo spory kawał pcham rower w piachu, docieram do lasu, a tu brak znaków. Po chwili olewam piaszczystą tragedię i na przełaj do lasu, żeby dotrzeć do dwóch pozostałych dróg. No i w lesie superancko, troszeńkę pchania, ale ogólnie super. Wdrapałem się na parę górek, z paru rower spychałem, płoszyłem zwierzynę, dzicz zupełna. Po jakimś czasie dotarłem do "główniejszej" drogi poprzecznej, na której znalazłem znaki rowerowe. Tutaj uwaga - cieszy mnie szacunek i uznanie osób znakujących tę trasę. Są oni pewni naszego sprytu, spostrzegawczości w trudnym momentami terenie oraz ogólnej orientacji przestrzennej. Jako przykład - znak, biały prostokąt z czarnym rowerkiem, namalowany na biało-czarnej brzozie. No i jest co prawda do tego żółte oznaczenie, ale - oceńcie sami.
Dalej już bezproblemowo do Klonowa, tam posiłek - Grzesiek Toffi XXL + chałwa mini. Chyba odkryłem powody moich powrotnych kryzysów. Dziś mimo wiatru, mimo deszczu jechało mi się superancko. Wróciłem znacznie mniej zmęczony niż wczoraj. Jednak Polak nażarty = Polak szczęśliwy :)
Z Klonowa do Lututowa, tutaj parę rundek po rynku, ładnie mimo deszczu, sporo UE inwestycji. Ponieważ energii jeszcze sporo postanawiam dojechać do Woli Rudlickiej. No, energii może nawet zbyt sporo, bo tak pędziłem, że nie zauważyłem rozjadu na Wolę i popędziłem na Chojny. Wracać mi się nie chciało, wymyśliłem, że przebiję się przez miejscowość Maryńka. No i niestety, plan dobry, ale spalił na manewce. Z głównej asfaltowej drogi odbijała piaszczysta, a na niej dwa psy. Jeden mały gnojek, co chciał mnie gryźć, ale spryciarz, bo z towarzyszem, jakby bernardynem wielkości małej krowy. No i jak tu kopnąć kundla? Uciekłem w popłochu przed kurduplem asfaltem, a potem musiałem kawałek zasuwać Wieluńską 45. Żadna przyjemność, mimo znikomego o tej porze ruchu. Potem w prawo do Dąbrowy, u Dziadków ciemno więc nie straszyłem, popędziłem na Stolec a potem w lewo przez Koźliny. Tutaj szok - około 19, mżawka, wieje, wiocha zabita dechami, jadę powoli po piachu - a tu z naprzeciwka dziewoja jogging uprawia. Ciekawe kto był bardziej zdziwiony - ona, spotykająca cudaka w kacholu i oczojebnej kurtce, czy ja :)
Podsumowując - superancko, cały dzień jakiś marazm, a tu trochę ruchu i człowiek czuje się jak nowo narodzony. Deszcz i wiatr - co mi tam, jak pisałem - grad większy od kaczych jajek mnie powstrzyma. No i kolano - wczoraj po południu kupiłem sobie Naproxen, który już kiedyś mnie ratował i cud, rano ani śladu po bólu, w trakcie jazdy oszczędzałem się - ale nic mi nie jest. Świetnie, zwłaszcza że na jutro planuję Sieradz.


Leśne rozdroża - którędy?


Są i podjazdy


Jak również zjazdy, szkoda że w tym piachu trzeba rower spychać


Żółty odnaleziony


Biało-czarny znak na biało-czarnym drzewie


Klonowa - początek Sieradzkiej eSki


Kościół w Klonowej


Dziwna wieża między Klonowem a Lututowem


Kościół w Lututowie




Komentarze (2)

Wieczorem kończąc wycieczkę przejeżdżałem przez wioseczkę, gdzie mieszkają dziadkowie. Nazywa się ona ślicznie "Dąbrowa Miętka", na mapach często z błędem jako Miękka, i jak to wioseczki mają w zwyczaju posiada ona jedną ulicę, o ile coś szutrowego z funkcjonalnością tarki można nazwać ulicą (określenie szosa jest zarezerwowane przez miejscowych na główną drogę wieluńską). No więc przejechałem przez jedyną drogę w wiosce, ubrany w ultra-oczojebną kurtę przeciwdeszczową, a że na wioseczkach gospodarze czujni są, to wiedzą kto z kim i do kogo. No więc, kiedy następnego dnia odwiedziłem Dziadka, jego pierwsze pytanie, przez płot jeszcze "CZY TO TY JECHAŁEŚ WCZORAJ WIECZOREM NA ROWERZE W ŻÓŁTEJ KURTCE". Dziadek, jak osoba bywała, zapalony rowerzysta, zdążył już we wsi bez mała zakłady poczynić, że to a właśnie jego zięciulo w deszczu na żólto na kole pomyka. Tak więc zapewne zapamiętany będę, ale czy przez przyszłe pokolenia to nie wiem, bo tak mi się jakoś wydaję, że młodzieży to na tych wioseczkach jakoś nie widać...

mnmnc 21:50 sobota, 31 lipca 2010

Mapy, przewodniki i jeszcze rowerowe... przejdziesz do legendy... następne pokolenia będą sobie o Tobie opowiadały w Złoczewie... :) Dobrze, że z kolanem jest ok.

djk71 20:19 piątek, 30 lipca 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa emumi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]