Na pstrąga do Złotego Potoku

Piątek, 6 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Browarek, gps, urlop
Jako że piątek postanowiliśmy obiad zjeść w Złotym Potoku, gdzie można dostać pyszne pstrągi z grilla. Rzut oka na mapę i decyzja - moje dziewczyny jadą razem z przyjaciółmi, ja natomiast...
Do Zdowa standardowo, dosyć szybko jak na mnie, avg powyżej 26. Między Zdowem a Bobolicami jest leśny mocno piaszczysty odcinek długości około 1km, postanowiłem znaleźć skrót. No i znalazłem, zero piachu, zresztą i tak nie miałoby to większego znaczenia, bo mojego rumaka niosłem na plecach. Leśna droga, którą chciałem się przebić, po chwili się skończyła, a ja na twardziela na przełaj. Po wyjściu z lasu avg 17km/h, takie życie.
Dalej już po asfalcie, najpierw przez Ogorzelnik do Niegowej, potem Postaszowice. Chwila przerwy na fotki i dalej w trasę. Zjazd do Gorzkowa Nowego to mój nowy max - 64,67 w terenie zabudowanym, bez pedałowania :). Wjeżdżając do Złotego Potoku parę foteczek ślicznego "rynku" z zadaszoną studnią w roli głównej, i nad wodę spotkać się z ekipą. Tam plażowanie, taplanie i na końcu obiadek. Niestety z każdym kęsem mój nastrój robił się mroczniejszy, tak samo jak niebo.
Ze Złotego wyjeżdżałem w pośpiechu, mając za plecami ciemny granat okraszany błyskami. Pierwsze krople deszczu dodały mi skrzydeł bo pędziłem pod zadaszoną studnię. Tam spotkałem dwóch przemiłych kolarzy, ojca z synem, którzy jechali z Częstochowy do Mirowa. Wspólnie przeczekaliśmy burzę, zaczęło się uspokajać. Towarzysze niedoli zostali pod dachem, mnie gonił czas więc wyjechałem w lekkim deszczu, znacznie gorsze były strugi wody na drodze (oczywiście nie mam błotników). Po chwili zaczęło się robić jaśniej i jaśniej, przestało padać. Na podjeździe w Gorzkowie, gdzie chwilę wcześniej zdobywałem max, wyszło słońce. W Brzezinach, wobec poprawy pogody postanowiłem nieco urozmaicić wycieczkę. Pojechałem do Moczydła czerwonym rowerowym, do Niegowy wjechałem od innej strony, i dalej czerwonym popędziłem do Mirowa. Po drodze parę fotek, nędznych bo komórką, ale i tak wyszły nieźle.
Powrót standardowo przez Zdów, gdzie skusiłem się na loda o smaku zielonej cytryny w polewie o smaku zielonej cytryny. Pyszności.
Podsumowując, obiad pycha, zabawy w wodzie z córą super, do tego kawał fajnego wyjazdu, i co mnie baaardzo cieszy - udało mi się wrócić w suchych butach. A skoro buty suche, to może jutro gdzieś na rowerek się wybiorę??

Pełny album z urlopu w Browarku dostępny na Picasie, najciekawsze fotki poniżej.


Widok z Niegow(a/ej)


W tle wieża w Niegowej


Zjazd do Złotego Potoku



Zbawienna studnia w Złotym Potoku


Kościółek w Złotym



Tadeuszowi Kościuszce...


Ratunek u studni


Rzeka wody


Podjazd w Gorzkowie, jeszcze pochmurno


A u góry już słonecznie


Wieża w Niegowej z bliższa


Zdjęcie przy lodziku w Zdowie


Komentarze (1)

Jak "Złoty Potok" to i potoki wody być musiały, dolało tej wody oj dolało. Dobrze że miałeś się gdzie schować i przeczekać największe lanie.
U nas też zdrowo wczoraj dawało, a dziś szykuje się chyba powtórka z łomotu !

Sąsiad 10:09 sobota, 7 sierpnia 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zawsz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]