Ustrońska Szkoła Narciarstwa Biegowego
Niedziela, 6 lutego 2011
· Komentarze(1)
Kategoria biegówki
W piątek rano odśnieżałem auto, śniegu parę cm - na narty zdecydowanie za mało (byłem w poprzednią niedzielę i strasznie się zawiodłem, moje narty również).
W piątek w nocy deszcz, w sobotę rano - wiosna. A plany na niedzielę ambitne - mój pierwszy raz w Ustrońskiej Szkole Narciarstwa Biegowego, więc nastrój średni. W niedzielę rano na szczęście organizator potwierdza - warunki są, przyjeżdżajcie.
Po załatwieniu spraw naukowych do Żor, przepakować się w furę od Cino, i na Kubalonkę. Po drodze obawy - wiosna, w Wiśle brak śniegu, w Ustroniu słabiutko, na szczęście na Kubalonce warunki nie rewelacyjne, ale śnieg.
W ramach indywidualnej rozgrzewki szybka wypad w "górę", tak jak ostatnio, przed 12 zameldowaliśmy się na placyku na dole i zacząłem naukę :)
W ramach grupy początkującej ćwiczyliśmy sobie krok z odbicia, bez kijków, dzięki uwagom trenera zaczynam powoli łapać - kiedy wpadnę w rytm nawet tylna noga nie jedzie po śniegu :). Dodatkowo krótka próba bezkroku, ale na lepkim, mokrym ciężkim śniegu, na moich zharatanych biegówkach niezbyt to wychodziło. Dalej nauka zjazdów - płużnie i krokiem naprzemiennym, na koniec jazda z górki na jednej narcie.
Mimo nędznej pogody - silny wiatr dawał w kość, śnieg nędzny a i tak było zaje* :)
Niestety na zakończenie nie udało się skosztować barszczyku - w knajpce oblężenie, turyści (na oko wycieczka kopalniana) którzy podjechali w 2 autobusy degustowali wódkę i golonka, więc tłok, smród i ogólnie niefajnie. Więc podwójna porcja oscypka z grilla z żurawiną i do domciu.
Parę fotek, reszta na Picacie
Hurra, jest śnieg :)
Tam na dole trenowaliśmy
Jak Adam
W górach śnieg
W piątek w nocy deszcz, w sobotę rano - wiosna. A plany na niedzielę ambitne - mój pierwszy raz w Ustrońskiej Szkole Narciarstwa Biegowego, więc nastrój średni. W niedzielę rano na szczęście organizator potwierdza - warunki są, przyjeżdżajcie.
Po załatwieniu spraw naukowych do Żor, przepakować się w furę od Cino, i na Kubalonkę. Po drodze obawy - wiosna, w Wiśle brak śniegu, w Ustroniu słabiutko, na szczęście na Kubalonce warunki nie rewelacyjne, ale śnieg.
W ramach indywidualnej rozgrzewki szybka wypad w "górę", tak jak ostatnio, przed 12 zameldowaliśmy się na placyku na dole i zacząłem naukę :)
W ramach grupy początkującej ćwiczyliśmy sobie krok z odbicia, bez kijków, dzięki uwagom trenera zaczynam powoli łapać - kiedy wpadnę w rytm nawet tylna noga nie jedzie po śniegu :). Dodatkowo krótka próba bezkroku, ale na lepkim, mokrym ciężkim śniegu, na moich zharatanych biegówkach niezbyt to wychodziło. Dalej nauka zjazdów - płużnie i krokiem naprzemiennym, na koniec jazda z górki na jednej narcie.
Mimo nędznej pogody - silny wiatr dawał w kość, śnieg nędzny a i tak było zaje* :)
Niestety na zakończenie nie udało się skosztować barszczyku - w knajpce oblężenie, turyści (na oko wycieczka kopalniana) którzy podjechali w 2 autobusy degustowali wódkę i golonka, więc tłok, smród i ogólnie niefajnie. Więc podwójna porcja oscypka z grilla z żurawiną i do domciu.
Parę fotek, reszta na Picacie
Hurra, jest śnieg :)
Tam na dole trenowaliśmy
Jak Adam
W górach śnieg