Złoczew 2011 - Koniec Świata
Wtorek, 19 lipca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Złoczew i okolice
Wczoraj wieczorem obmyślanie planu - podbój Sieradza, a dokładniej spory fragment sieradzkiej eSki. Plan skrystalizowany - wcześnie rano start, czekało mnie ok. 100km trasy.
O świcie, tj. o 9 rano pobudka, rodzinne śniadanko i wyjazd o 10.40 zweryfikowały plany, w trakcie śniadania przeanalizowałem mapę i wybrałem cel zastępczy - Koniec Świata.
Pierwszy odcinek znany z poprzednich wyjazdów, żółtym szlakiem rowerowym w kierunku Klonowa. Tak jak pamiętałem - w lasach masakra, kopny piach, a co gorsza na rozgrzanym piachu plażowały sobie gzy (czyli tzw końskie muchy). Gryza jak cholera, są strasznie namolne, do tego walka z piachem. Wqrw 1 klasa.
W Robaszewie nie dałem się oszukać, wiedziałem juz gdzie prowadzi żółty rowerowy. W zeszłym roku pobłądziłem w lasach za Lesiakami, tym razem chciałem przechytrzyć projektantów szlaku, ale byli lepsi. Sytuacja wyglądała tak - z asfaltowki kierunkowskaz żółtego rowerowego w prawo, na szutrowke. Po 500 metrach rozwidlenie, prosto piach, w prawo szuter prowadzący do gospodarstwa. Rok temu pojechałem prosto, źle. W tym roku pojechałem w prawo "jak droga prowadzi", tez źle. Nie znalazłem żółtego, zawróciłem i skręciłem w drogę piaszczysta nr 3, po 500 metrach w lesie znaczek żółtego szlaku. Eh...
W lesie znowu piach i gzy, trochę pchania (mało), trochę odpychania. W którymś momencie dołączył szlak - czerwona kropka na białym polu, na oko nowy (bo znaki świeżo malowane), ale potem gdzieś skręcił.
Dalej szlak żółty prowadzi na Klonowa, ja wybrałem czarny łącznikowy na Brąszewice, przez Kuźnice czy Kuźniczki popędziłem idealnie prostą drogą w kierunku wsi Gluszyna. Po drodze fotka dla Kosmy - czyżby rodzinne włości?
Przed Gluszyna spotkałem 2 sakwiarzy, poza nimi jedynie ruch lokalnych dziadków na ukrainach.
W Gluszynie zapytalem o droge i pojechalem na ten cały Koniec Świata. Koniec Świata jak każdy inny, nic ciekawego nie ma, jedynie śmiesznie bo prowadzi do owego przysiółka droga szutrowa, ale znaki drogowe są bardzo profesjonalne, tak samo zresztą jak i tablica informująca o nazwie miejscowości. Główna atrakcja to buła z pasztetem :)
Powrót z mocnym postanowieniem asfaltu, nie wszędzie się udawało - np. mapa google wskazywała, że między Muchami a Salomonami jest asfalt, a była przemegaujowa szutrowa tarka. I wiatr. Do celu jechałem lasami, do domu wracałem pod wiatr, wiem wiem, przyjaciel rowerzysty.
Przed Zwierzyńcem zafascynowała mnie miejscowość SzczeSie (powinno być chyba z pytajnikiem). Powrót przez Brąszewice, w Zwierzyńcu w prawo i fajną asfaltową drogą wśród lasów do Złoczewa.
Droga tam - 35km, z powrotem 31 znacznie "szybszych" asfaltowych kilometrów.
Piach. I gzy
Piach i dziury
Posiadlosc w Robaszewie
Tradycja i nowoczesnosc
Ktos mnie sledzil
Na takim asfalcie kola same jada
Niestety nie wszedzie taki asfalcik
Walka z piachem i gzami
Na szczescie dalej droga przyzwoitsza
Co to za szlak ten czerwony z kropka
Z podrowieniami dla Kosmy
Na liczniku rowno 33,3 to chyba jakis znak
Koniec Swiata zdobyty z sakwami
Sweet focia na koniec swiata
Znaki jak na autostradzie (albo lepsze)
Kolejna porzucona chatka
Szcze sie?
O świcie, tj. o 9 rano pobudka, rodzinne śniadanko i wyjazd o 10.40 zweryfikowały plany, w trakcie śniadania przeanalizowałem mapę i wybrałem cel zastępczy - Koniec Świata.
Pierwszy odcinek znany z poprzednich wyjazdów, żółtym szlakiem rowerowym w kierunku Klonowa. Tak jak pamiętałem - w lasach masakra, kopny piach, a co gorsza na rozgrzanym piachu plażowały sobie gzy (czyli tzw końskie muchy). Gryza jak cholera, są strasznie namolne, do tego walka z piachem. Wqrw 1 klasa.
W Robaszewie nie dałem się oszukać, wiedziałem juz gdzie prowadzi żółty rowerowy. W zeszłym roku pobłądziłem w lasach za Lesiakami, tym razem chciałem przechytrzyć projektantów szlaku, ale byli lepsi. Sytuacja wyglądała tak - z asfaltowki kierunkowskaz żółtego rowerowego w prawo, na szutrowke. Po 500 metrach rozwidlenie, prosto piach, w prawo szuter prowadzący do gospodarstwa. Rok temu pojechałem prosto, źle. W tym roku pojechałem w prawo "jak droga prowadzi", tez źle. Nie znalazłem żółtego, zawróciłem i skręciłem w drogę piaszczysta nr 3, po 500 metrach w lesie znaczek żółtego szlaku. Eh...
W lesie znowu piach i gzy, trochę pchania (mało), trochę odpychania. W którymś momencie dołączył szlak - czerwona kropka na białym polu, na oko nowy (bo znaki świeżo malowane), ale potem gdzieś skręcił.
Dalej szlak żółty prowadzi na Klonowa, ja wybrałem czarny łącznikowy na Brąszewice, przez Kuźnice czy Kuźniczki popędziłem idealnie prostą drogą w kierunku wsi Gluszyna. Po drodze fotka dla Kosmy - czyżby rodzinne włości?
Przed Gluszyna spotkałem 2 sakwiarzy, poza nimi jedynie ruch lokalnych dziadków na ukrainach.
W Gluszynie zapytalem o droge i pojechalem na ten cały Koniec Świata. Koniec Świata jak każdy inny, nic ciekawego nie ma, jedynie śmiesznie bo prowadzi do owego przysiółka droga szutrowa, ale znaki drogowe są bardzo profesjonalne, tak samo zresztą jak i tablica informująca o nazwie miejscowości. Główna atrakcja to buła z pasztetem :)
Powrót z mocnym postanowieniem asfaltu, nie wszędzie się udawało - np. mapa google wskazywała, że między Muchami a Salomonami jest asfalt, a była przemegaujowa szutrowa tarka. I wiatr. Do celu jechałem lasami, do domu wracałem pod wiatr, wiem wiem, przyjaciel rowerzysty.
Przed Zwierzyńcem zafascynowała mnie miejscowość SzczeSie (powinno być chyba z pytajnikiem). Powrót przez Brąszewice, w Zwierzyńcu w prawo i fajną asfaltową drogą wśród lasów do Złoczewa.
Droga tam - 35km, z powrotem 31 znacznie "szybszych" asfaltowych kilometrów.
Piach. I gzy
Piach i dziury
Posiadlosc w Robaszewie
Tradycja i nowoczesnosc
Ktos mnie sledzil
Na takim asfalcie kola same jada
Niestety nie wszedzie taki asfalcik
Walka z piachem i gzami
Na szczescie dalej droga przyzwoitsza
Co to za szlak ten czerwony z kropka
Z podrowieniami dla Kosmy
Na liczniku rowno 33,3 to chyba jakis znak
Koniec Swiata zdobyty z sakwami
Sweet focia na koniec swiata
Znaki jak na autostradzie (albo lepsze)
Kolejna porzucona chatka
Szcze sie?