Śląski industrial w deszczu
Środa, 14 kwietnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria gps
Dziś o godzinie 13 zdałem ostatni egzamin na MCITP:SA, o 16 miałem ostatni dzień szkolenia, które zajęło mi popołudnia od stycznia. Mając do dyspozycji około 2 godzin postanowiłem uczcić egzamin rowerowo, jak się okazało "oblać" dokładniej oddaje dzisiejszą przejażdżkę :)
Start spod Akademii Kompetencji, zgodnie z mapami i zdjęciami satelitarnymi rozplanowałem sobie trasę na Giszowiec przez ulicę Leśnego Potoku. Niestety mapy mapami, zdjęcia zdjęciami, a płot z WIELKIM napisem "zły pies" na drodze jest ważniejszy. Więc nawrót, potem po nasypie kolejowym, w deszczu... Obawiałem się nieco jak przedostać się z ośrodka Boliny przez A4, na szczęście trafiłem na niebieski szlak rowerowy. Oczywiście zgubił się błyskawicznie, jak to polskie szlaki rowerowe, ale kierunek już miałem. Wzdłuż jeziorka, po ośki w wodzie/błocie, chwilami po kolana w wodzie, w deszczu, nad głową mewy - super. Dalej przez Mysłowicką nad A4 wpadłem na Giszowiec, który już poznałem wcześniej. Niestety ciągle ponuro i jesiennie, w deszczu, na wiosnę trzeba jeszcze trochę poczekać. Poniżej fotka z mojej poprzedniej wycieczki.
Planując wycieczkę myślałem żeby wrócić nad Bolinę i stamtąd pojechać w stronę Nikiszowca, dość jednak miałem błotnych przygód, wybrałem więc trasę alternatywną. Szopienicką przefrunąłem nad A4, zgodnie z mapką (wydrukiem z googla) za A4 chciałem skręcić w prawo przed torami, i przez ul. Zamkową do Nikiszowca. Niestety droga skończyła się bramą z napisem "wstęp surowo wzbroniony, własność Kopalni Wieczorek", więc z powrotem, Szopienicką do Nikiszowca, który mnie urzekł wielce. Ociekające deszczem ceglaste familoki, z oknami pomalowanymi na czerwono oknami, okalające wewnętrzne ogródki z wiosennymi kwiatami. Poniżej fotka pożyczona z Wikipedii.
Dalej ulicą Górniczego Dorobku, planowałem skręcić w prawo w Gospodarczą, potem prosto przez Kolonię Amandy nad Staw Upadowy i ulicą Transportowców na Szopienicką. Plany wzięły jednak w łeb, bo dojechawszy do Gospodarczej (w deszczu) okazało się, że nie mogę jechać ani prosto, ani w prawo, pojechałem w lewo, co jednak zgodnie z oczekiwaniami doprowadziło mnie do Alei Murckowskiej (średnio atrakcyjnej dla rowerzystów). Coraz bardziej zmęczony deszczem (napisałbym przemoczony, ale przemoczony byłem od samego początku) postanowiłem zawrócić, dojechawszy do Szopienickiej już bez ekscesów popędziłem na kurs.
W domu wypakowałem z torby mokre ciuchy, fotka kurtki poniżej :)
Ślad i troszkę statystyk, nieco przekłamanych przez gps'a można obejrzeć na Sportypalu
Start spod Akademii Kompetencji, zgodnie z mapami i zdjęciami satelitarnymi rozplanowałem sobie trasę na Giszowiec przez ulicę Leśnego Potoku. Niestety mapy mapami, zdjęcia zdjęciami, a płot z WIELKIM napisem "zły pies" na drodze jest ważniejszy. Więc nawrót, potem po nasypie kolejowym, w deszczu... Obawiałem się nieco jak przedostać się z ośrodka Boliny przez A4, na szczęście trafiłem na niebieski szlak rowerowy. Oczywiście zgubił się błyskawicznie, jak to polskie szlaki rowerowe, ale kierunek już miałem. Wzdłuż jeziorka, po ośki w wodzie/błocie, chwilami po kolana w wodzie, w deszczu, nad głową mewy - super. Dalej przez Mysłowicką nad A4 wpadłem na Giszowiec, który już poznałem wcześniej. Niestety ciągle ponuro i jesiennie, w deszczu, na wiosnę trzeba jeszcze trochę poczekać. Poniżej fotka z mojej poprzedniej wycieczki.
Planując wycieczkę myślałem żeby wrócić nad Bolinę i stamtąd pojechać w stronę Nikiszowca, dość jednak miałem błotnych przygód, wybrałem więc trasę alternatywną. Szopienicką przefrunąłem nad A4, zgodnie z mapką (wydrukiem z googla) za A4 chciałem skręcić w prawo przed torami, i przez ul. Zamkową do Nikiszowca. Niestety droga skończyła się bramą z napisem "wstęp surowo wzbroniony, własność Kopalni Wieczorek", więc z powrotem, Szopienicką do Nikiszowca, który mnie urzekł wielce. Ociekające deszczem ceglaste familoki, z oknami pomalowanymi na czerwono oknami, okalające wewnętrzne ogródki z wiosennymi kwiatami. Poniżej fotka pożyczona z Wikipedii.
Dalej ulicą Górniczego Dorobku, planowałem skręcić w prawo w Gospodarczą, potem prosto przez Kolonię Amandy nad Staw Upadowy i ulicą Transportowców na Szopienicką. Plany wzięły jednak w łeb, bo dojechawszy do Gospodarczej (w deszczu) okazało się, że nie mogę jechać ani prosto, ani w prawo, pojechałem w lewo, co jednak zgodnie z oczekiwaniami doprowadziło mnie do Alei Murckowskiej (średnio atrakcyjnej dla rowerzystów). Coraz bardziej zmęczony deszczem (napisałbym przemoczony, ale przemoczony byłem od samego początku) postanowiłem zawrócić, dojechawszy do Szopienickiej już bez ekscesów popędziłem na kurs.
W domu wypakowałem z torby mokre ciuchy, fotka kurtki poniżej :)
Ślad i troszkę statystyk, nieco przekłamanych przez gps'a można obejrzeć na Sportypalu