Dzień pełen nowości: 1. Pierwszy wypad na nowym rowerze - Romet RX-500. Szukałem cross'a w stylu MTB i romecik spełnia te kryterium. Mocne koła, solidna rama, balonowe jak na cross'a oponki Schwalbe Marathon 28x1.75. No i ta marka, ten sentyment... 2. Pierwsza jazda w górach - dostałem w kość. Wybrałem trasę nr 4 ze strony Michała. Pod górkę na asfalcie dałem radę, później zrobiło się dla mnie zbyt stromo. Grzbietem Starego Gronia bardzo przyjemnie, ale potem zaczęły się zjazdy. Albo jestem zbyt wielkim tchórzem, albo brak mi brawury/głupoty, ale mocno kamienista droga spadająca w dół to nie dla mnie. Co oczywiście skutkowało sprowadzaniem roweru, co oczywiście zaowocowało obolałymi kolanami. Powrót o godzinie 21.20 - w lesie ciemno i zimno, wieczorem piwko w polarze, taki chłód :)
fajny sprzęcik, ale faktycznie na takich oponach w Beskidach nie pojeździsz. za to można śmigać elegancko podjazdy asfaltowe, których tutaj nie brakuje (Salmopol, Kubalonka albo doliną Białej Wisełki czy w stronę Baraniej Góry)... ps. ta stromizna to byłą na czarnym szlaku?
No tak, techniki też nie mam :). Jakoś nie umiem sobie wyobrazić jak można z bardzo stromych kamienistych ścieżek szybko zjeżdżać. Chyba że w pełnym kasku i ochraniaczach...
"albo brak mi brawury/głupoty, " a nie wziąłeś pod uwagę, że brak ci po prostu umiejętności? Taki rower nie jest dobry na beskidzkie szlaki. Proponuje wybierac drogi asfaltowe i szutry.