Wczoraj dowiedziałem się od Sąsiada o II Zabrzańskiej Rowerowej Masie Krytycznej. Trochę guglania, bikeroutetoaster do sprawdzenia ile czasu zajmie dojazd na Plac Wolności w Zabrzu i nieśmiała myśl - może dam radę? Dziś wyrwałem się z pracy godzinkę wcześniej, około 17 wyjeżdżałem z Mikołowa. Na start miałem nieco ponad 20 km, do tego znałem tylko połowę trasy. Objedzony michą makaronu z grzybami miałem jednak niezłe tempo, mimo drobnego błądzenia w Rudzie Śląskiej do celu dotarłem z avg bliskim 27km/h, a ponad połowa drogi to leśne ścieżki a pod koniec zatłoczona ul. 1 Maja. Już w Zabrzu nie wiedziałem gdzie mam jechać, stojąc na światłach zapytałem rowerzystę z dzieciakiem w foteliku gdzie na Masę Krytyczną, odkrzyknął - jedź za nami. Na miejscu Sąsiad i większość ekipy Huragana, chwila na pstrykanie fotek, rozdawanie ulotek itd i startujemy. Organizator uprzedza - mamy uważać na Policję, mogą chcieć wlepiać mandaty, dojeżdżając do czerwonych świateł mamy się zatrzymywać, ale jeżeli Masa wjedzie już na skrzyżowanie, to nawet kiedy światła zmienią się na czerwone - mamy jechać. No i jedziemy, tempo ślimacze, ok 10km/h, na szczęście huraganowe chłopaki mają tyle fascynujących opowieści, że czas się nie dłuży. Gdzieś po drodze mija nas djk71, niestety w blachosmrodzie, nie każdemu było dane wyrwać się z pracy :(. Jedziemy sobie powolutku, Policja jednak stanęła na wysokości zadania, blokują dla nas skrzyżowania i pilnują ruchu. Przechodnie robią nam fotki, jest jak na paradzie. Dojeżdżamy na metę - pl. Wolności, gdzie zastajemy bufet - przepyszne banany. Huraganowcy są w większości z Zabrza, ale nasze drogi się częściowo pokrywają, ruszamy zatem silną ekipą przez ul. 1 Maja. Chłopaki z Huragana - to może być dla czytelników mylące, myślę że dla wielu z nich mógłbym być synem, a dla części - wnukiem... a zasuwają tak, że trzeba ostro kręcić, żeby nie zostać w tyle. Po drodze koledzy wykruszają się, aż zostajemy sami z Sąsiadem, do domu wracamy przez Makoszowy, Przyszowice, kawałek dalej w stronę Chudowa oglądamy zalaną drogę do gospodarstwa i pędzimy dalej, pod zamek. Tam krótka sesja zdjęciowa i przez Chudów, Paniowy, Rusinów i Retę do domu. Pod koniec zaczęło lekko mżyć, na szczęście prawdziwy deszcz nas nie złapał. To była moja pierwsza Masa Krytyczna, bardzo fajne doświadczenie, z pewnością będę chciał się wybrać na kolejne, myślę też o Katowickiej i Tyskiej Masie. Jazda w grupie to coś do czego nie jestem przyzwyczajony. Dzięki za huraganowe zaproszenie na niedzielne kręcenie, może uda się następnym razem? Chociaż mam wątpliwości, czy nie jestem czasem za młody, za słaby na takie wycieczki. Tutaj po raz kolejny pojawia się moja wątpliwość. Normalnie napisałbym, że jeżdżę jak baba, albo jak dziadek. No tylko, że nie jeżdżę jak baba, choć bym chciał (i nie mówię to o Maji), no i jak widzę, nie jeżdżę jak dziadek, choć jak będę dużo ćwiczył, to może za te 20-30 lat nabiorę kondycji... Dzięki Sąsiedzie za super wyjazd, jednak - w kupie raźniej :)
Huraganowe Chłopaki przed
I po
Komentarze (15)
Z Huraganem mam nadzieję uda mi się kiedyś pojechać, a Gliwicką Masę postaram się nawiedzić. Pozdrawiam wszystkich
Zapraszam także na Gliwicką Masę Krytyczną, która odbywa się w każdy pierwszy piątek miesiąca. Zbiórka: Gliwice - Plac Krakowski, godz 17:30 Start: 18:00
Najważniejsze, że było fajnie :-) Oj przydałoby się, przydało... ale "międzywojewódzcy" chwilowo zajęci innymi sprawami, wierzę jednak, że wkrótce znów się tu pojawią ;-)
Nie zaglądnąłem najpierw która to była wycieczka, teraz widzę że to byliście w lutym, wtedy ja nie pojechałem. No to tym bardziej początek sezonu rowerowego tak na dobre.
Fajnie było na tej wycieczce do Kochcic, i przydała by się kolejna taka eskapada w tym Zacnym Gronie na dodatek w *Międzywojewódzkim* . A Darku ... to był w ogóle początek sezonu, jak dobrze pamiętam marzec, więc nikt specjalnie jeszcze nie był w "gazie" a może dlatego te tempo było dość wysokie bo wszyscy byli głodni jazdy ?
Huragan potrafi kręcić... Ale pamiętam jak (jeszcze się wtedy tak nie nazywali) wzięli mnie na przejażdżkę - po dwóch miesiącach mojego kręcenia... Było ciężko. Pewnie też mieli dość ale... jak tylko miałem kryzysy to... wszyscy czekali na mnie... :-)
Jano - ani nie jesteś za młody a tym bardziej za słaby na wojaże w szerszym gronie. Ja zawsze staram się powtarzać że - tempo jazdy trzeba dobierać na wspólnych wyjazdach do tych co wolniej jeżdżą , a że zazwyczaj ja jestem tym wolniejszym więc Ekipa zwyczajowo w razie kryzysu zwalnia tempo.
Darku - Jano ma sokoli wzrok, ja niestety chyba byłem zagadany i nie zobaczyłem momentu jak jechałeś obok nas.
Jako młody tato wiem co to problemy z wolnym czasem, jestem jednak dobrej myśli. A na gg nie omieszkam się odezwać. Jak dojdę do siebie po huraganowej przejażdżce :)
Spoko :-) Dla mnie dla odmiany tereny okołomikołowskie są dziewicze. Łącznie z samym Mikołowem gdzie byłem co prawda kilka razy ale zawsze w przelocie. Jakby co, to na moim blogu masz moje gg i icq wiec... gdybyś się nudził... :-) Niestety w najbliższym czasie tylko jutrze przedpołudnie planuje rowerowe, a potem dopiero najwcześniej za tydzień....
Ha, pozwolisz, że to skąd wiem zostawimy na wspólne spotkanie. Dziś byłem pierwszy raz w Zabrzu na rowerze, i okazuje się, że to jest zaledwie 20 km, niecała godzinka jazdy. Więc może kiedyś uda się spotkać, pokarzesz mi kawałek Zabrza, będzie okazja pogadać. Pozdrawiam
Teraz mnie zaskoczyłeś. Skąd kojarzysz w jakiej firmie? Faktycznie sporo znajomych twarzy widziałem, choć pewnie nie wszystkich, bo musiałem uważać, żeby Was nie rozjechać... :)
He, po pierwsze poznałem Cię po wyglądzie, po drugie, już jakiś czas temu zacząłem podejrzewać w jakiej firmie pracujesz, a jechałeś służbowym autem :). A po trzecie, dookoła dziko machało Ci sporo ludzi :)