Dolina Jamny na nartach - verte
Czwartek, 6 stycznia 2011
· Komentarze(1)
Kategoria biegówki
Standardowo świątecznie - rano rodzinnie do Kościoła, potem biegówki przed obiadem. Super!
Parkując samochód zauważyłem nadjeżdżającego rowerzystę na żółtym rowerze - tak to po raz pierwszy w tym roku spotkałem Sąsiada, były oczywiście życzenia, rowerowe rady. Ze względu na silny wiatr stanie w miejscu to jednak zły pomysł, kolega pojechał swoją drogą, a ja wbiegłem do lasu.
Dziś pętelka w Dolinie Jamny ale odwrotnie - najpierw z górki zielonym szlakiem, potem kawałek niebieskim i zielonym, potem odbicie w prawo, przez Jamnę i wzdłuż hałdy. Odcinek do przejścia przez rzeczkę pokonałem skrótem - człapałem sobie środkiem zaspy w kopnym śniegu nawet nie bardzo się zapadając. Przy przejściu przez Jamnę problem - poziom wody się podniósł - dzięki patykom w wodzie udało się przez rzeczkę przeprawić, ale jeszcze parę cm i z pętelki niestety nici.
Po drodze sporo ludzi - spotkałem biegaczy, chodziarzy nordyckich (ależ to brzmi), jeźdźców, przy hałdzie parę nartobiegaczy a kolejną właśnie startującą przy ul. Kościuszki na Kamionce. Spotkałem również duże (jak dla mnie) stado saren/jeleni (nie znam się, nie były to dziki ani konie, więc pewnie sarny), które w popłochu uciekło przecinając drogę z 50 metrów dalej. Jako że stworzeń tych było z 10-15, to chwilkę to trwało, w nocy pewnie byłbym zdrowo wystraszony.
Od stadniny koni droga tragiczna - mocno zlodzona, ubita śnieżna powierzchnia, do tego bardzo mocny boczny wiatr. Dobiegając do auta widziałem w oddali rowerzystę na żółtym rowerze - zapewne Sąsiada, który pewnie wracał do domu.
PS1. Na androidowym telefonie testuję wiele różnych aplikacji do zapisywania wycieczek, m.in. używałem Sportypala, Endomondo i CardioTrainera. Pętelkę zrobiłem dwa razy, poprzednio Endomondo wyliczył mi 7.9km, dziś CardioTrainder dokładnie tą samą trasę (tyle że w drugą stronę) wymierzył na 8.4km. A namalowanie sobie tej trasy w bikeroutetoasterze pokazuje trochę ponad 7.5km. Wielkie Oszustwo!
PS2. Jako że do gps'a mam ograniczone zaufanie, czas liczę sobie na zegarku z pulsometrem, udało mi się dziś być szybszym o prawie 10% :). Dziwi mnie natomiast sam puls - dziś moja średnia to 185, natomiast max 227 jest mocno zastanawiający. Jako 30-latek powinienem mieć teoretycznie max na poziomie 190... Sprawdzałem się z innym niemarkowym pulsometrem, wyniki wyszły podobne. Muszę sobie pożyczyć od kogoś coś porządnego żeby się upewnić, czy to mój organizm taki dziki czy to wina pulsometru.
Foteczki:
Mnie osobiście kojarzy się to z wyzyskiem, taka moja socjalistyczna natura :)
Na początku piękne słońce, wiatr w lesie nie dokuczał
Tutaj skrócik z zielonego i niebieskiego szlaku nad popsuty mostek nad Jamną
Zjazd nad Jamnę łyknąłem bez zająknięcia :)
Przejście przez wodę - parę cm więcej i bez kajaka ani rusz
Na Śląsku drzewa zielone, nie to co w Jakuszycach u DMK77
Parkując samochód zauważyłem nadjeżdżającego rowerzystę na żółtym rowerze - tak to po raz pierwszy w tym roku spotkałem Sąsiada, były oczywiście życzenia, rowerowe rady. Ze względu na silny wiatr stanie w miejscu to jednak zły pomysł, kolega pojechał swoją drogą, a ja wbiegłem do lasu.
Dziś pętelka w Dolinie Jamny ale odwrotnie - najpierw z górki zielonym szlakiem, potem kawałek niebieskim i zielonym, potem odbicie w prawo, przez Jamnę i wzdłuż hałdy. Odcinek do przejścia przez rzeczkę pokonałem skrótem - człapałem sobie środkiem zaspy w kopnym śniegu nawet nie bardzo się zapadając. Przy przejściu przez Jamnę problem - poziom wody się podniósł - dzięki patykom w wodzie udało się przez rzeczkę przeprawić, ale jeszcze parę cm i z pętelki niestety nici.
Po drodze sporo ludzi - spotkałem biegaczy, chodziarzy nordyckich (ależ to brzmi), jeźdźców, przy hałdzie parę nartobiegaczy a kolejną właśnie startującą przy ul. Kościuszki na Kamionce. Spotkałem również duże (jak dla mnie) stado saren/jeleni (nie znam się, nie były to dziki ani konie, więc pewnie sarny), które w popłochu uciekło przecinając drogę z 50 metrów dalej. Jako że stworzeń tych było z 10-15, to chwilkę to trwało, w nocy pewnie byłbym zdrowo wystraszony.
Od stadniny koni droga tragiczna - mocno zlodzona, ubita śnieżna powierzchnia, do tego bardzo mocny boczny wiatr. Dobiegając do auta widziałem w oddali rowerzystę na żółtym rowerze - zapewne Sąsiada, który pewnie wracał do domu.
PS1. Na androidowym telefonie testuję wiele różnych aplikacji do zapisywania wycieczek, m.in. używałem Sportypala, Endomondo i CardioTrainera. Pętelkę zrobiłem dwa razy, poprzednio Endomondo wyliczył mi 7.9km, dziś CardioTrainder dokładnie tą samą trasę (tyle że w drugą stronę) wymierzył na 8.4km. A namalowanie sobie tej trasy w bikeroutetoasterze pokazuje trochę ponad 7.5km. Wielkie Oszustwo!
PS2. Jako że do gps'a mam ograniczone zaufanie, czas liczę sobie na zegarku z pulsometrem, udało mi się dziś być szybszym o prawie 10% :). Dziwi mnie natomiast sam puls - dziś moja średnia to 185, natomiast max 227 jest mocno zastanawiający. Jako 30-latek powinienem mieć teoretycznie max na poziomie 190... Sprawdzałem się z innym niemarkowym pulsometrem, wyniki wyszły podobne. Muszę sobie pożyczyć od kogoś coś porządnego żeby się upewnić, czy to mój organizm taki dziki czy to wina pulsometru.
Foteczki:
Mnie osobiście kojarzy się to z wyzyskiem, taka moja socjalistyczna natura :)
Na początku piękne słońce, wiatr w lesie nie dokuczał
Tutaj skrócik z zielonego i niebieskiego szlaku nad popsuty mostek nad Jamną
Zjazd nad Jamnę łyknąłem bez zająknięcia :)
Przejście przez wodę - parę cm więcej i bez kajaka ani rusz
Na Śląsku drzewa zielone, nie to co w Jakuszycach u DMK77