Wpisy archiwalne w kategorii

zwiad

Dystans całkowity:998.00 km (w terenie 433.50 km; 43.44%)
Czas w ruchu:50:37
Średnia prędkość:19.72 km/h
Maksymalna prędkość:50.40 km/h
Suma podjazdów:500 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:33.27 km i 1h 41m
Więcej statystyk

Wieczorowo po Kostuchnie

Wtorek, 8 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, szosa, zwiad
Chciałem dziś powtórzyć to co wczoraj, jednak nie do końca się udało. Najpierw z ul. Podleskiej skręciłem w prawo w ul. Skośną, tak jak szlak rowerowy, i starałem się nim jechać, niestety asfalt się skończył, zaczęły dziury, na końcu prywatna posesja. Rower pod pachę i polem na ul. Staropodleską. Potem kilka odebranych telefonów i nagle godzina 20.30. A że nie lubię jeździć w półmroku przez Podlesie do domu.
Jako pewne urozmaicenie a zarazem wyzwanie wymyśliłem sobie zabawę. Zaczynam na przystanku autobusowym Zarzecze Węgorzy, gdzie włączam stoper, i kończę na przystanku Mikołów Podleska. Nie sprawdziłem sobie dziś ile to jest km według licznika, http://bikeroutetoaster.com/ pokazuje 1.91km pod górkę. Czas dzisiejszy: 6:50,4

Brynów z wieczora

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, szosa, zwiad
W domu o 18.30, Julka poszła spać o 19.15, o 19.30 wspinałem się na podleską górkę. Plan na dziś - ustalić gdzie można dojechać rowerówką biegnącą z Piotrowic przez Ochojec. Odpowiedź - można dojechać do ul. Kolejowej (tej która po drugiej stronie torów nazywa się 73 Pułku Piechoty). Niestety dalej mędrcy drogowi zapomnieli o rowerzystach, i ul. Rzepakową trzeba dojechać do pętli tramwajowej na Brynowie, a dalej chodnikiem wzdłuż torów tramwajowych pod wiaduktem. A dalej, to już jest Ptasie Osiedle, Park Kościuszki, Warszawa...
Powrót z lekką pętelką, czuję że kondycja się poprawia - kopalnię doświadczalną Barbara mijałem bez zawału :)

Halsowanie do Chudowa

Piątek, 4 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria gps, zwiad
Rano spacerozakupy z Julonem (trzy i pół godziny), po południu na rower.
Od rana wiało jak cholera, nie miałem zamiaru wracać do domu pod wiatr, więc wybrałem kierunek Chudów. Najpierw do Śmiłowic, gdzie chciałem sprawdzić, czy można jakoś przedostać się przez Rusinów na ulicę Mokierską (normalnie jeżdżę ul. Łączną, nadkładając parę km, albo przez centrum Mikołowa i ul. Rybnicką, czego nie lubię). Jak się okazało można, jednak przejście obok "punktu czerpania wody" (czy co to tam jest) przy Rusinowie jest nieco karkołomne. Dalej do Paniów, mimo że pod silny wiatr bardzo przyjemnie się jechało, więc pognałem tak aż do Chudowa. Stamtąd zbadałem zielony szlak w stronę Borowej Wsi (ul. Leśną, wyjazd na Gliwicką na przeciwko Starej Karczmy) i dalej zielonym szlakiem w stronę Mikołowa.
Niby z wiatrem, ale słabym bo w lesie tak nie wieje, do tego mokro, co chwila kałuże takie, że czepek kąpielowy byłby wskazany a nie kachol. W Starej Kuźni chciałem odbić w lewo w stronę Panewnik, niestety, jak widać na zdjęciu, bez pontonu nie da rady.
Z zielonego szlaku myślałem, że odbiję w lewo w Dolinę Jamny, ale jak widać na zdjęciu, bez tyczki nie da rady.


W tle Elektrownia Halemba


Na pierwszym planie - krowy, sztuk 4, w tle Elektrownia Halemba


"Kałuża"


Stara Kuźnia


Dolina Jamny

Wolna majowa sobota

Sobota, 22 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria zwiad, gps
Wolna sobota, do tego słoneczna, cud nad cudami. Postanowiłem go wykorzystać, wybrałem się przez Ligotę Akademiki do Parku Kościuszki. Pierwszy przystanek zrobiłem sobie przy Grocie Lourdzkiej przy Bazylice w Panewnikach, gdzie trwały przygotowania do czegoś zwanego "świętem Kwitnących Głogów". Po drodze mijałem Brynów, droga zamknięta, pompowanie...
Z Parku Kościuszki planowałem wyskoczyć na 3 Stawy, muszę rozpracować jakąś lepszą drogę bo jeżdżę tak jak autem, przez Ceglaną, spory ruch którego nie lubię. Na 3 Stawach masę ludzi cieszących się pięknym słońcem, na głównej "drodze" zamkniętej oczywiście dla samochodów wytyczono pasy dla ruchu rowerzystów i rolkarzy. Tych ostatnich tłumy, m.in. ścigałem się z jednym panem na oko 50-letnim, udało mi się go wyprzedzić kiedy licznik przekroczył 37 km/h.
Początkowo myślałem, że na 3 Stawach zakończę wycieczkę i wrócę do domu, ale było tak fajnie, że postanowiłem przedłużyć nieco trasę.
Pojechałem do końca 3 Stawów z myślą, żeby zbadać gdzież to ostatnio się pogubiłem. Przejechałem pod Aleją Murckowską, i zauważyłem ścieżkę rowerową prowadzącą w las, obok drogowskaz "Porcelana Śląska". Jadąc żółtą trasą rowerową nie znalazłem co prawda żadnej porcelany, za to zgubiłem szlak :). Oznakowanie typowo polskie, to znaczy dupiate, dotarłem do kilku leśnych skrzyżowań, i zero drogowskazów. Trochę na czuja, trochę wspierany nawigacją, ostatecznie mając koniec języka za przewodnika dotarłem nad Staw Upadowy, gdzie poza masą wędkarzy spotkałem rodzinkę łabędzi.
Dalej żółtym, tym razem dobrze oznaczonym, szlakiem dotarłem pod Szyb Wilson, okolice już mi znane. Stamtąd do Nikiszowca, ładnie, ale mieszkańcy (tzw. autochtoni) nie wyglądają zbyt przyjaźnie. W kierunku Giszowca udałem się nieznanym mi szlakiem niebieskim rowerowym. Po dotarciu nad Bolinę trasa stała się znajoma, tylko że nagle piękny słoneczny dzień gdzieś znikł, zastąpiony granatowymi chmurami i odległymi grzmotami. Walcząc z porywistym wiatrem dotarłem do Giszowca, skąd popędziłem w stronę Ochojca czarnym szlakiem rowerowym. Po drodze zaczęło padać, ale - i tak nie miałem żadnego wyboru. Z Ochojca do Piotrowic prowadzi prawdziwie europejska droga rowerowa, biegnąca bokiem głównej drogi. Szkoda tylko, że polscy kierowcy nie dorośli do takich luksusów, i chcąc się włączyć do ruchu i wjechać na główną drogę zatrzymują się tuż przed nią - czyli na ścieżce rowerowej....
Z Piotrowic niebieską rowerową na Akademiki, stamtąd coraz już słabszy z braku wody (zabrałem tylko bidon 0.5l) w stronę domu. Na Kamionce słyszałem sygnał auta sprzedającego lody (Family Frost, tak to się chyba nazywało), ale niestety nie udało mi się go znaleźć.
Szkoda tylko, że nie wiem kiedy po raz kolejny uda mi się wyrwać na rower...

Zdjęcia robiłem do Nikiszowca, potem chmury i deszcz wymusiły pośpiech.








Mapka z trasy i trochę statystyk dostępne na Sportypalu

Staw Barcz

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria gps, zwiad
Wczoraj wieczorem postanowiłem nasmarować łańcuch, bo nabrał pięknego, wiewiórkowego koloru. Poszukiwanie spinki na łańcuchu zakończyło się połowicznym sukcesem, co widać na poniższym zdjęciu. Ogólnie - pic jak cholera, że nie rozerwał się gdzieś na trasie.

Rano spacer z Julką po nowy łańcuch, który oczywiście trzeba było przetestować :)
Jako cel wybrałem Staw Barcz, który jest 1 etapem drogi do pracy (czyli z Mikołowa do Żor, przez Łaziska Górne, Staw Barcz, Gardawice, Staw Baraniok w Woszczycach).
Pogoda cudna, mimo że nie za ciepło, zabrałem ze sobą papierową mapę woj. śląskiego więc bez błądzenia aż nad Staw Barcz. Tam się zorientowałem, że rozładował mi się telefon, więc udało się zrobić tylko 1 fotkę. Dalej do Mościsk, skąd chciałem pojechać w stronę Tych, ale skróciłem trasę i wróciłem przez Wierzysko na mikołowski rynek, gdzie spotkałem żonkę i córę, i zjadłem mega extra włoskiego dużego loda.


Mapka i garść danych statystycznych na sportypalu.

Skalny. Narodzenie

Sobota, 12 września 2009 · Komentarze(2)
Kategoria gps, zwiad
Od dawien dawna miałem w planach wjechać na Hałdę Skalny w Łaziskach Górnych (pomysł ten zawdzięczam Terrago44). Nie do końca wiedziałem jak tam się dostać, więc zerknąłem na maps.google - niestety zdjęcia satelitarne w słabej jakości, za to pomocne okazała się "wartstwa" ze zdjęciami z Panoramio. Tam dotarłem do panoramek ze Skalnego, w opisach do jednej bajeranckiej panoramy ktoś polecał stronę DalekieObserwacje. Tam znalazłem rewelacyjną kamerkę HD usytuowaną na jednym z bloków na Recie - przy dobrej widoczności widać z niej Babią Górę!
No a dziś około południa zrealizowałem plan - troszkę kluczyłem za Domem Kultury w Łaziskach Średnich, drogę pokazały mi miłe Panie maszerujące z Górnych. Na sam szczyt nie dałem rady wjechać, skończyło się pchaniu, stąd też taka średnia, ale myślę że w przyszłości dam radę :)
Widok z góry - zapewne wspaniały, choć akurat dziś niezbyt, mgliście i ponuro, jednak sama wysokość jest imponująca.
Powrót przez Górne, tam oczywiście poszukiwania trasy rowerowej, potem Mokre i Śmiłowice.



Przez Kokociniec do Parku Kościuszki

Poniedziałek, 9 czerwca 2008 · Komentarze(3)
Kategoria zwiad, rehab, faasta
Przez Kokociniec do Parku Kościuszki
Dziś znów graliśmy z Julką w Battlefielda. Tym razem „inicjatywa oddolna” miała zasięg około pół metra, dzięki czemu córeczka wykazała nam niezbicie wyższość pomarańczowej wykładziny dywanowej nad białą puchatą, na którą to na szczęście się nie zdecydowaliśmy. A szorty i koszulka i tak już są stare….
Ponieważ o 19 miałem być pod akademikami ŚUM na Ligocie musiałem trochę popedałować – i wyszło mi z tego średnia 23,6 – jak dla łojca z brzuszkiem całkiem całkiem.
Obok akademika zauważyłem znak nie znanej mi trasy rowerowej, po krótkiej chwili znalazłem drogowskaz:
Szkoda że takich kierunkowskazów na trasach jest tak mało, do tego trzeba mieć jeszcze oczy dookoła głowy i sporo determinacji – czasem bowiem znaki są ślicznie poukrywane (może przed wandalami?)


Ładna, typowo śląska panorama rozpościera się z ulicy Kombajnistów (która jak wiadomo łączy się z ulicą Brygadzistów – jak to mówią „trzeba mieć fantazję”)


Szlak rowerowy doprowadził mnie w okolice torów kolejowych na Brynowie, a stamtąd już znaną mi trasą pojechałem przez Park Kościuszki i aż do A4ki a potem tym oto singletrackiem (to chyba ulubione słowo autorów BikeBoardu)




Nie omieszkałem przeprawić się nad A4ką, dzięki czemu udało mi się cyknąć dla Kosmy foteczkę:

Powrót praktycznie tą samą trasą w promieniach zachodzącego słońca – dzień mogę z całą pewnością zaliczyć do udanych.

Przez Przystań dookoła Elektrowni i Kopalni Halemba

Piątek, 23 maja 2008 · Komentarze(2)
Kategoria faasta, gps, rehab, zwiad
Przez Przystań dookoła Elektrowni i Kopalni Halemba
Dzisiaj miało być i dalej i dłużej, jednak dopadł mnie pech (albo opóźnione szczęście). Dopompowując oponki zauważyłem z przodu wstrętnego flaka – czyli pech. Co ciekawe, wczoraj przecież wróciłem normalnie – czyli jednak szczęście. Ponieważ z powodzeniem oponę łatałem kilka lat temu (bez powodzenia w zeszłym roku w szosówce – zakładając oponę zrobiłem sobie łyżką do opon dziur tyle, jak by to był widelec) wsparłem się najnowszym numerem Rowertour’u, gdzie jest artykuł o łataniu dziur. Albo oponę crossową łatwiej się zakłada niż szosową, albo to zasługa mydełka, ale naprawiłem dętkę szybko i sprawnie. No a że czasu zostało mi mało, to najszybszą możliwą trasą pojechałem na Przystań, gdzie wulkanizacyjne sukcesy uczciłem za pomocą Karmi.

Dalej ruszyłem niebieskim szlakiem (Obrońców Polskiej Granicy) w stronę Halemby. Oczywiście pamiętając o tym, że jest to zasadniczo szlak pieszy 

Jadąc ulicą Skośną, mijając po lewej stronie KWK Halemba, dojechałem do centrum Halemby, na szczęście ruch niezbyt duży, potem na ul. Piotra Skargi mając po prawej Elektrownię Halemba.

W Starej Kuźni wskoczyłem na Zielony Krawędziowy GOP by nim dojechać do domu, po drodze natknąłem się na wywrotową działalność kapitalistycznych wyrzynaczy drzew (A To Polska Właśnie).

Techniczne dane na Bikebrotherze, polecam również album na Picasie - zdjęcia są zgeotagowane - można na mapie sprawdzić gdzie je zrobiłem.

Pętelka przed burzą

Sobota, 17 maja 2008 · Komentarze(1)
Kategoria faasta, gps, rehab, zwiad
Pętelka przed burzą
Synoptycy mnie ostrzegli przed gwałtownymi burzami i gradobiciem. Niestety - synoptycy to gorole, więc w necie znalazłem sprzeczne informacje - burze na Śląsku, albo może na Dolnym Śląsku... dla nich to chyba wszystko jedno. Mimo ostrzeżeń wybrałem się na szybki wypadzik.
Najpierw na Kamionkę, potem leśną drogą wzdłuż Jamny (to tam w dole to właśnie Jamna, będę musiał kiedyś zabrać tam cyfrówkę)

Potem przy hałdzie w lewo wzdłuż niej aż do niebieskiego szlaku i nim dalej do Śmiłowic, pięknie oświetloną promieniami słońca drogą:


W Śmiłowicach zjechałem z niebieskiego i pojechałem na skróty w kierunku czarnego rowerowego nr 138, po drodze minąłem ujęcie wody, a na końcu skrótu czekał na mnie bociek.

Szlak czarny rowerowy istnieje oczywiście wyłącznie na mapie, do tego Rusinów to co tu ukrywać, wieś, więc ma typowe wsiowe "umilacze" - wściekłe kundle. Przy jednym z gospodarstw pasły się kózki

Miałem plany na dłuższą przejażdżkę, ale okropny wmordęwind i granatowe chmury skłoniły mnie do powrotu do domu, na "serpentynach" w Mokrym myślałem że wstyd - będę pchał, ale dałem radę.
A po powrocie do domu żonka czekała na mnie z takimi oto pysznościami:

Techniczne dane na Bikebrotherze, polecam również album na Picasie - zdjęcia są zgeotagowane - można na mapie sprawdzić gdzie je zrobiłem.

Osiedle Giszowiec

Piątek, 16 maja 2008 · Komentarze(6)
Kategoria gps, rehab, zwiad
Osiedle Giszowiec
Błądząc po szlakach odnalazłem Osiedle Giszowiec. Z Kamionki zielonym Krawędziowym GOP ruszyłem na wschód, ale szybko zdecydowałem, że wolę zbadać czarny żwakowski. Dojechałem więc do skrzyżowania 81ki z Owsianą, potem pod Gościniec Śląski. I kicha - na mapie szlak jest, ale w rzeczywistości - nie ma. Jedyne co znalazłem to jakiegoś psa potwora przywiązanego na łańcuchu za Gościńcem. Ruszyłem więc 81ką w stronę Katowic, by skręcić w prawo w pierwszą możliwą drogę leśną i dojechać do szlaku zielonego 25-lecia PTTK. Szlak ten znakowany był chyba właśnie 25 lat temu - mimo wsparcia w pomocy mapy i gps'a ciężko było go momentami znaleźć. Dojechałem nim oboko Szpitala na Ochojcu do znanego mi już punktu postojowego.

Tam czas na batonik, napój, chwila namysłu nad mapą, konsultacja z żonką - i decyzja - do Giszowca. Rewelacyjnie oznaczonym, świetnej jakości szlakiem niebieskim (albo czarnym, czasem takie znaczki, czasem takie) dotarłem pod Staw Barbara.


Tam na skrzyżowaniu szlaków rowerowych podumałem trochę nad wyborem ścieżek, a potem ruszyłem w stronę Giszowca.


Po chwili zawróciłem jednak, bo strzałka pokierowała mnie do Giszowca, a ja chciałem do zabytkowego Osiedla Giszowiec, które jednak bez większych kłopotów odnalazłem. Miejsce piękne choć momentami zaskakuje zderzenie historycznych budynków z wielkopłytowym budownictwem.



Wróciłem pod Staw Barbara i dalej tak jak przyjechałem, jednak w okolicach Ochojca nie skręciłem na zielony, a pojechałem niebieskim rowerowym. Nie miałem go co prawda zaznaczonego na mapie, jednak kołatała mi się myśl, że przecież przy akademikach na Ligocie zaczyna się niebieski szlak rowerowy w stronę Giszowca - czyli to musi być to. Droga super - mimo że po asfalcie przez samo centrum Ochojca i Piotrowic, to jazda po wydzielonych ścieżkach, czasem z własną sygnalizacją świetlną - czułem się w miarę bezpiecznie i komfortowo. A z Ligoty już bezpośrednio do domu, na placki ziemniaczane :)
Techniczne dane na Bikebrotherze, polecam również album na Picasie - zdjęcia są zgeotagowane - można na mapie sprawdzić gdzie je zrobiłem.