Łorzeski rekonesans

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Kategoria gps
Nareszcie bezdeszczowo, Julon zajęty Ciocią Basią, około 19.30 wyruszyłem na podbój Orzesza. Plan na dziś - znaleźć fajny dojazd do żółtej Trasy Rowerowej nr 2 Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego, prowadzącego z Jaśkowic do Raciborza. Kolega podrzucił mi link do świetnej "alternatywnej" stronki z trasami rowerowymi z tego regionu, i tak jakoś w dyskusji na ich forum wyszło, że można by tam dorzucić trasy z "mojego" (czytaj - rowerowo gorszego) regionu.
Więc - Focusik, mapa, gps i ja w kierunku Orzesza, na mikołowskim Rynku spotkałem rowerzystkę w stroju z Krossa, wyglądała profes, chwilę jechałem za nią a potem wyprzedziłem :).
Po ostatnich doświadczeniach olałem Kolonię Hutę, do Łazisk Górnych na ul. Leśną najfajniej chyba przez Łaziska Dolne obok Wieży Wodnej i potem ul. Górniczą obok Żabki. Dalej wzdłuż torów aż do Orzesza, bardzo fajna droga, i dalej wg mapy czerwonym szlakiem, tj. kawałek ul. Gliwicką i potem prosto w las. Niestety, czerwony szlak został chyba zmyty przez powodzie (te w '97), co nie zmienia faktu że droga superancka. Zapomniałem się popsikać antykomarem - każde zatrzymanie kończyłem paniczną ucieczką. Wspomagając się mapą, gps'em oraz "końcem języka" dotarłem na ul. Armii Ludowej i Fabryczną, podjechałem żeby zobaczyć jak wygląda początek Trasy Rowerowej nr 2 (i przy okazji czerwonej rowerowej prowadzącej jak sądzę na Ramżę). Wygląda super, i nie mam pojęcia, czemu nasi wspaniali włodarze nie potrafią połączyć Subregionu Zachodniego z rejonem katowickim. Chyba za mało medialne takie działania, jak wiadomo na rowerach to tylko obszczymurki do skupu lub omcie porzykać.
Powrót tak jak początkowo planowałem, ul. Fabryczną, Stuską, Marksa, Podgórską, ale jednak znacznie przyjemniejszy jest wariant leśny, gdzie nie dość że nawierzchnia fajniejsza (mniej dziur) to jeszcze ruchu samochodowego nie ma.
No i na koniec oczywiście lenistwo nie popłaciło, nie chciało mi się przekładać porządnej lampki z szosówki, wziąłem tylko lampkę na kask, do domu dojechałem o 21.30 i było już jak dla mnie zbyt ciemno.

PS. Nigdy nie byłem w Raciborzu, w jedną stronę wychodzi z 70-80km. I jest tam stacja kolejowa i pkp prosto do Miko, jakbyco :)


"Czerwony szlak" - widmo, ale droga super


Drogi ciąg dalszy


Sielskie śląskie widoczki


Trasa Rowerowa nr 2

Hałda Skalny (omc Ramża)

Czwartek, 17 czerwca 2010 · Komentarze(9)
Kategoria gps, zwiad
Zafascynowany wyjazdami Wiktora2093 na Ramżę postanowiłem ją zdobyć. Wyjechałem z domu wcześnie, o 19.15, i popędziłem w stronę Orzesza. Chciałem trasami rowerowymi, niestety oznakowanie nędzne, pobłądziłem na Stolarskiej. Dalej czarnym rowerowym do Mokrego, i przez Kolonię Huta na os. Leśne w Łaziskach Górnych. Niestety, czarny rowerowy przez Kolonię Hutę to jest jakaś masakra, kałuże, które tam można znaleźć, wykształciły chyba własne formy życia. Na os. Leśne, skąd chciałem wzdłuż torów do Orzesza, dotarłem przed 20, więc Ramżę sobie odpuściłem, ale że miałem ze sobą aparat ruszyłem na Hałdę Skalny. Po drodze musiałem uwiecznić charakterystyczne oznakowanie szlaków w Łaziskach, myślę, że godne naśladowania w całej Polsce.
Tym razem udało mi się wjechać na sam szczyt hałdy, wedle gps'a na odcinku 600m wzniesienie wynosi około 60m. U góry fajnie, piękne słoneczko, napstrykałem fotek, do domu przez Wierzysko, powrót już po zachodzie słońca.

Fotek dużo, tutaj wklejam tylko parę, po resztę zapraszam na Picasę


Łaziszczanie (my mawiamy na nich Łaziszczoki) lubuję się w sportach przełajowych, oznakowanie szlaków rowerowych to białe słupki, każdy kolejny odnaleziony to wiele radości a jednocześnie niepewność - którędy dalej.


Widoczek z Hałdy Skalny


Wieża ciśnień w Łaziskach Dolnych


Pamiątka z Kolonii Huty

Wilkowyje też

Środa, 16 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria szosa, zwiad
Medyk orzekł "żeś pan zdrów", deszczu brak, Julon śpi - zatem rower. Plan - dalsze szosowe zwiedzanie Podlesia, Zarzecza, Kostuchny itd. Najpierw ul. Czereśniową obok Wzgórza Kamionka. "Ul." przed Czereśniową ma chyba coś wspólnego z pszczelarstwem, na pewno nic wspólnego np. z asfaltem. Po pierwszych 5km średnia 16km/h - zły rower wybrałem. Dalej do Podlesia i ul. Saską do przodu czyli - do Wilkowyj/Tychów, droga przyjemna, nie znałem jej dotąd. W Tychach (czy raczej obrzeżach Tychów) przeskoczyłem mikołowską i ul. Wiejską, Wierzbową i Zbożową popędziłem w stronę Wyr. Powrót nielubianą ul. Pszczyńską, na szczęście jest to krótki kawałek.
Troszkę żałuję, że nie zabrałem gps'a :(


Widok ze Wzgórza Kamionka w stronę Mysłowic (chyba)


Bociek na Zarzeczu

Rowerowa niedziela

Niedziela, 13 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria gps, szosa, zwiad
Rano żonka z córą pojechały się odchamiać na Filharmonię Malucha, ja natomiast wolne przedpołudnie spędziłem na rowerze. Najpierw coś dla ducha, czyli Msza Św w tzw. Grocie Lourdzkiej w Bazylice w Panewnikach. Bywam tam często, jednak nigdy w niedzielę na Mszy, wow, dużo ludzi.
Potem test "pętelki", tj. z Kostuchny do Mysłowic Wesołej ul. Szarych Szeregów, powrót natomiast ul. Beskidzką. W samej Wesołej pierwszy raz w życiu, podjechałem pooglądać wodę, fajnie, mają duży plac zabaw. Ciekawa jest Beskidzka, bo jej idealnie prosty odcinek ma ok. 4km, perfekcyjny asfalt, różnica wzniesień 2 metry, miodzio. Szkoda, że pod wiatr :(
Powrót klasycznie Podleską, mierzyłem czas, ale kiepsko, 7:29,4. Przy kopalni Barbara wyprzedził mnie jakiś młodzian na krosie, przykre ale prawdziwe.


Panoramka z Panewnik


W Piotrowicach takie cudeńko mijam, dziś nie mogłem się oprzeć i pstryknełem.


Mysłowice Wesoła


Tatowe zboczenie zawodowe

Wieczorowo do Chudowa

Piątek, 11 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, szosa
Upał, upał, upał, powyżej 23-25km/h przyjemny wiaterek. Z braku pomysłu i trochę czasu (startowałem o 19.15) na szybciora do Zamku w Chudowie, standardową trasą (tam - przez Bujaków, powrót - przez Paniowy). W Mokrym wyprzedził mnie kolaż na szosówce (ślicznej), ewidentnie szybszy na prostej i zjazdach, ale miałem nieco satysfakcji bo na Sośniej Górze i podjeździe do Bujakowa go doganiałem. W okolicach Paniów wyprzedził mnie inny szosowiec (na cudnej szosówce), na oko 50-latek, w koszulce Discovery, ale nie miałem czasu mu się przyjrzeć, bo był duuuużo szybszy.
A pozostałych (a było ich wielu) wyprzedzałem :)

Z Krówką do doktora

Czwartek, 10 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria gps
Dziś urlop, pojechałem z chorą krówką do doktora w Rudzie Śląskiej. Pogoda piękna, najpierw lasami aż do Starej Kuźni, potem od 1 Maja niestety duży ruch samochodowy. Pod Sądem Rejonowym w Rudzie Śląskiej cyknełem sobie fotkę, i dalej do doktora. Zostałem bardzo miło i profesjonalnie obsłużony, nawet dostałem wodę do bidona na drogę. Powrót przez Stare Panewniki i Bar Przystań, gdzie uczciłem wolny słoneczny dzień Karmi.
Coś dziwnego z avg, licznik pokazuje mi 33.3 km, czas jazdy 2h51m, ale AVG 19.83km/h. Tylko że 33km w prawie 3 godziny daje jednak prędkość średnią rzędu 11km/h, tak jak liczy to sobie bikestats. Z trzeciej jednak strony z krówką się wklekłem, bo cenna i sakwa na kierownicy była bardzo wypchana, ale na miejscu miałem avg około 18 km/h. Powrót - walka z wiatrem o prędkość na poziomie 22km/h. Więc jak byk nie robi się z tego 11. Dziwne rzeczy w upał się dzieją :).
[edit]Dobra, już wiem, mój licznik ma dziwnie rozwiązaną funkcję kasowania, skasowałem sobie z wczoraj dystans, ale nie czas










PS.
Dla niewtajemniczonych zdjęcie krówki:

Wzgórze Kamionka (wieczorowo)

Środa, 9 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, szosa, zwiad
Szósty dzień z rzędu na rowerze, tegoroczny rekord. Ciąg dalszy zwiedzania okolic Podlesia na szosówce, dziś z urozmaiceniem terenowym. Mając wzgórze Kamionka po prawej jechałem w poszukiwaniu drogi do Piotrowic innej niż ul. Podleska, aż tu nagle zauważyłem czarny szlak rowerowy. Asfalt skończył się po 20 metrach, zaczął żwir, potem dziurawy żwir, potem już bez żwiru, i tak dojechałem do zespołu przyrodniczo-krajobrazowego pn. "Wzgórze Kamionka". Po chwili zawróciłem, bo ścieżka przestałą być "wiejska" a stała się "górska". Mimo tego będę musiał koniecznie zwiedzić ten teren, bo wygląda to bardzo ciekawie. Szkoda tylko, że nasze Miasto jakoś się tym nie chwali, jedyne co udało mi się znaleźć to Uchwała Rady Miejskiej. Nie miałem nastroju na fotki, dla zainteresowanych co nieco na Panoramio.
Dalej do Piotrowic, Kostuchny, powrót tym razem ul. Staropodleską, więc nie było okazji zmierzyć sobie czasu... Aha, i zauważyłem (jadąc w dół), że moim startowym przystankiem nie jest Zarzecze Węgorzy, tylko Zarzecze Kościół. A wobec tego, wg. Bikeroutetoastera jest to prawie 2.5km, i 51 metrów podjazdu.

Wieczorowo po Kostuchnie

Wtorek, 8 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, szosa, zwiad
Chciałem dziś powtórzyć to co wczoraj, jednak nie do końca się udało. Najpierw z ul. Podleskiej skręciłem w prawo w ul. Skośną, tak jak szlak rowerowy, i starałem się nim jechać, niestety asfalt się skończył, zaczęły dziury, na końcu prywatna posesja. Rower pod pachę i polem na ul. Staropodleską. Potem kilka odebranych telefonów i nagle godzina 20.30. A że nie lubię jeździć w półmroku przez Podlesie do domu.
Jako pewne urozmaicenie a zarazem wyzwanie wymyśliłem sobie zabawę. Zaczynam na przystanku autobusowym Zarzecze Węgorzy, gdzie włączam stoper, i kończę na przystanku Mikołów Podleska. Nie sprawdziłem sobie dziś ile to jest km według licznika, http://bikeroutetoaster.com/ pokazuje 1.91km pod górkę. Czas dzisiejszy: 6:50,4

Brynów z wieczora

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, szosa, zwiad
W domu o 18.30, Julka poszła spać o 19.15, o 19.30 wspinałem się na podleską górkę. Plan na dziś - ustalić gdzie można dojechać rowerówką biegnącą z Piotrowic przez Ochojec. Odpowiedź - można dojechać do ul. Kolejowej (tej która po drugiej stronie torów nazywa się 73 Pułku Piechoty). Niestety dalej mędrcy drogowi zapomnieli o rowerzystach, i ul. Rzepakową trzeba dojechać do pętli tramwajowej na Brynowie, a dalej chodnikiem wzdłuż torów tramwajowych pod wiaduktem. A dalej, to już jest Ptasie Osiedle, Park Kościuszki, Warszawa...
Powrót z lekką pętelką, czuję że kondycja się poprawia - kopalnię doświadczalną Barbara mijałem bez zawału :)

Rodzinnie

Niedziela, 6 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Dziś w piękne niedzielne popołudnie wybraliśmy się rodzinnie na wycieczkę rowerową. Cel - Ligota Akademiki (huś-huś), po drodze telefon do Cioci Do czy by czasem nie chciała się spotkać. Po drodze mijaliśmy masy rowerzystów (więcej na tej trasie jak dotąd nie widziałem). Tempo spokojne, żonki pierwszy raz tego roku, przed samymi akademikami Julka nam zasnęła. Po paru minutach, kiedy dojechaliśmy na plac zabaw, obudziła się jak gdyby nigdy nic i biegiem na huśtawki :). Dołączyli do nas Ciocia Do z wujem swym, i było bardzo fajnie (nawet żonka ze zjeżdżalni zjechała). Powrót tą samą drogą, również wśród tłumów rowerzystów, tym razem już bez zasypiania.
Piękna niedziela :)


Julon obłaskawiony ciachem


Rodzinna fotka rowerowa


Żonka zdobywca górek