Wpisy archiwalne w kategorii

faasta

Dystans całkowity:1457.81 km (w terenie 586.00 km; 40.20%)
Czas w ruchu:65:39
Średnia prędkość:22.21 km/h
Maksymalna prędkość:60.48 km/h
Suma podjazdów:2468 m
Maks. tętno maksymalne:199 (103 %)
Maks. tętno średnie:173 (90 %)
Suma kalorii:10294 kcal
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:28.58 km i 1h 17m
Więcej statystyk

Podziękować do Groty Lourdzkiej

Czwartek, 29 maja 2008 · Komentarze(10)
Kategoria faasta, rehab
Podziękować do Groty Lourdzkiej
Dziś wieczorem udało mi się wygospodarować trochę czasu i wyskoczyć do Groty Lourdzkiej przy Bazylice w Panewnikach z podziękowaniami – wczoraj o godz. 17:00 zostałem tatą Julki.

Powiem Wam, wytrawni Biekerzy, że sam nie wiem co jest bardziej męczące – jakiś ostry giga maraton czy takie zwykłe prozaiczne rodzenie. Drogie Mamy – jesteście najdzielniejsze na świecie!

Wracając z Panewnik zauważyłem postępujące prace przy byłym mikołowskim urzędzie skarbowym, w związku z czym przyszło mi do głowy kilka skojarzeń – „coś się kończy coś się zaczyna”, „dobro zwycięża” itd. :)


No i dzięki wielkie Terrago – Twoje trzymanie kciuków jak widać pomogło.

Przez Przystań dookoła Elektrowni i Kopalni Halemba

Piątek, 23 maja 2008 · Komentarze(2)
Kategoria faasta, gps, rehab, zwiad
Przez Przystań dookoła Elektrowni i Kopalni Halemba
Dzisiaj miało być i dalej i dłużej, jednak dopadł mnie pech (albo opóźnione szczęście). Dopompowując oponki zauważyłem z przodu wstrętnego flaka – czyli pech. Co ciekawe, wczoraj przecież wróciłem normalnie – czyli jednak szczęście. Ponieważ z powodzeniem oponę łatałem kilka lat temu (bez powodzenia w zeszłym roku w szosówce – zakładając oponę zrobiłem sobie łyżką do opon dziur tyle, jak by to był widelec) wsparłem się najnowszym numerem Rowertour’u, gdzie jest artykuł o łataniu dziur. Albo oponę crossową łatwiej się zakłada niż szosową, albo to zasługa mydełka, ale naprawiłem dętkę szybko i sprawnie. No a że czasu zostało mi mało, to najszybszą możliwą trasą pojechałem na Przystań, gdzie wulkanizacyjne sukcesy uczciłem za pomocą Karmi.

Dalej ruszyłem niebieskim szlakiem (Obrońców Polskiej Granicy) w stronę Halemby. Oczywiście pamiętając o tym, że jest to zasadniczo szlak pieszy 

Jadąc ulicą Skośną, mijając po lewej stronie KWK Halemba, dojechałem do centrum Halemby, na szczęście ruch niezbyt duży, potem na ul. Piotra Skargi mając po prawej Elektrownię Halemba.

W Starej Kuźni wskoczyłem na Zielony Krawędziowy GOP by nim dojechać do domu, po drodze natknąłem się na wywrotową działalność kapitalistycznych wyrzynaczy drzew (A To Polska Właśnie).

Techniczne dane na Bikebrotherze, polecam również album na Picasie - zdjęcia są zgeotagowane - można na mapie sprawdzić gdzie je zrobiłem.

Park Kościuszki + Lotnisko na Muchowcu

Czwartek, 22 maja 2008 · Komentarze(0)
Kategoria faasta, gps, rehab
Park Kościuszki + Lotnisko na Muchowcu
Po 3 dniach przerwy, odświeżania prognozy pogody na ICM’ie, wyglądania przez okno – przestało padać. Niestety trochę zaspałem więc wyjazd dosyć krótki z postanowieniem przewodnim – „bez błądzenia”.
Skrótem wzdłuż torów na Kamionkę (taaak, mokra trawa = mokre buty), potem na Akademiki i do Parku Kościuszki. Dziś Boże Ciało – to na ziemi to płatki kwiatów:

Pod Wieżą Spadochronową przerwa na batona i telefon do żonki, no i fotka:

Godzina młoda, sił dużo, więc postanowiłem wracać przez Lotnisko , pogoda jaka jest każdy widzi, więc było tam dosyć pusto:

Z lotniska powrót lasami:

Na miejscu postojowym spotkałem „młode pokolenie”, na szczęście chłopiec nie był sam, tylko był szybszy od taty:

Do domu niebieskim rowerowym szlakiem, dziś pustki na drogach więc jechało się super, aczkolwiek na skrócie wzdłuż torów staranowałbym jelenia – ciekawe kto by wygrał nowa technologia (kask) czy rogi 
Techniczne dane na Bikebrotherze, polecam również album na Picasie - zdjęcia są zgeotagowane - można na mapie sprawdzić gdzie je zrobiłem.

Komandosi na Zamku w Chudowie

Niedziela, 18 maja 2008 · Komentarze(5)
Kategoria rehab, gps, faasta
Komandosi na Zamku w Chudowie
Dziś wspólny wypad z Terrago44 do Zamku w Chudowie na pokaz komandosów z Jednostki Wojskowej 4115 w Gliwicach.
Zasadniczo jeżdżę sam (w tym roku – zawsze), dodatkowo Marian to wyjadacz rowerowych szlaków, byłem więc nieco zaniepokojony swoją nędzną kondycją i innymi takimi. Jak się okazało niepotrzebnie – Marian okazał się przemiłym, sympatycznym towarzyszem i przewodnikiem podczas wspólnej przejażdżki. Do Borówki dotarliśmy zielonym szlakiem, a potem nieznaną mi ale przyjemną ul. Piaskową i Paniówki. W Chudowie spotkaliśmy Adama i wspólnie uraczyliśmy się zacnym Karmi (dzięki Terrago!)

Jeszcze przed degustacją pooglądaliśmy zgromadzone eksponaty niekoniecznie muzealne:


O godzinie 15 rozpoczęła się inscenizacja walk w wykonaniu komandosów z Gliwic, m.in. byliśmy świadkami obrony VIP’a, obezwładnienia podejrzanego osobnika, pokaz sztuk walki wręcz oraz rozbijanie dachówek (któryś z wojaków „ruszył głową” i nią je właśnie rozbijał)

Po pokazie wybraliśmy się obejrzeć Trebusz, po drodze Marian został kowbojem

Niestety strzelanie z trebusza przesunięto na bliżej nieokreśloną przyszłość (moooooże za godzinę powiedział pan trebuszowy)

Kończąc wizytę w Chudowie obeszliśmy wozy bojowe i inne takie – niektóre robią naprawdę duże wrażenie


W planach organizatorzy mieli również pokazy paralotniarskie i spadochronowe, prawdopodobnie jednak pogoda je uniemożliwiła. Tak czy siak w mojej głowie zaświtała szatańska myśl – z takim plecaczkiem na rowerze moja średnia powinna się znacząco poprawić  (ten pomysł jak widać zainteresował Adama)

Wracając już w dwójkę Marian zapytał, czy byłem w Botanicznym Ogrodzie Parafialnym przy Parafii św. Mikołaja w Bujakowie. No ja oczywiście rodzony mikołowianin nie byłem, więc zdecydowaliśmy się tam podjechać. Niezwykle urokliwe miejsce, pełne różnorodnych gatunków flory, wiosna więc większość kwiatów kwitła – szkoda tylko że pogoda się zbiesiła, więc fotki nie bardzo są udane:



Na miejscu rozgrzała nas kawa (dzięki Terrago!) co jak się okazało chwilę potem było nam bardzo potrzebne – na Sośniej Górze dopadło nas urwanie chmury, na szczęście było ciepło. Powrót przez Mokre (na mokro oczywiście) i Retę Śmiłowicką.
Dzięki Terrago za świetną wycieczkę – mam nadzieję że jeszcze w tym tygodniu uda nam się gdzieś razem przejechać – tym razem może na sucho 
Techniczne dane na Bikebrotherze, polecam również album na Picasie - zdjęcia są zgeotagowane - można na mapie sprawdzić gdzie je zrobiłem – i jest ich więcej

PS. Praktycznie całą drogę jechaliśmy z Terrago razem (jak się okazuje jesteśmy bliskim sąsiadami), a mamy dużą różnicę w długości trasy i czasie. Moje dane wpisuje na podstawie gps'a, a dziś ze względu na długi postój w Chudowie musiałem nieco plik gpx przeedytować. Mam więc wrażenie że Terrago ma czas i dystans uwzględniający pchanie roweru po przyzamkowych terenach, tego mi gps nie policzył.
Dla dociekliwych jednak podam czasy z mojego omałoco prawdomównego licznika:
Dystans: 37,21
Czas: 1:57:31
Avg: 18,8
Czyli tak czy siak się nie zgadza, pozdrawiam więc maniaków cyferek

Pętelka przed burzą

Sobota, 17 maja 2008 · Komentarze(1)
Kategoria faasta, gps, rehab, zwiad
Pętelka przed burzą
Synoptycy mnie ostrzegli przed gwałtownymi burzami i gradobiciem. Niestety - synoptycy to gorole, więc w necie znalazłem sprzeczne informacje - burze na Śląsku, albo może na Dolnym Śląsku... dla nich to chyba wszystko jedno. Mimo ostrzeżeń wybrałem się na szybki wypadzik.
Najpierw na Kamionkę, potem leśną drogą wzdłuż Jamny (to tam w dole to właśnie Jamna, będę musiał kiedyś zabrać tam cyfrówkę)

Potem przy hałdzie w lewo wzdłuż niej aż do niebieskiego szlaku i nim dalej do Śmiłowic, pięknie oświetloną promieniami słońca drogą:


W Śmiłowicach zjechałem z niebieskiego i pojechałem na skróty w kierunku czarnego rowerowego nr 138, po drodze minąłem ujęcie wody, a na końcu skrótu czekał na mnie bociek.

Szlak czarny rowerowy istnieje oczywiście wyłącznie na mapie, do tego Rusinów to co tu ukrywać, wieś, więc ma typowe wsiowe "umilacze" - wściekłe kundle. Przy jednym z gospodarstw pasły się kózki

Miałem plany na dłuższą przejażdżkę, ale okropny wmordęwind i granatowe chmury skłoniły mnie do powrotu do domu, na "serpentynach" w Mokrym myślałem że wstyd - będę pchał, ale dałem radę.
A po powrocie do domu żonka czekała na mnie z takimi oto pysznościami:

Techniczne dane na Bikebrotherze, polecam również album na Picasie - zdjęcia są zgeotagowane - można na mapie sprawdzić gdzie je zrobiłem.

Mikołów - Ligota Medyków

Wtorek, 16 października 2007 · Komentarze(2)
Kategoria gps, faasta
Mikołów - Ligota Medyków
W końcu udało mi się przejechac na rowerku. Piękna złota polska jesień, cisza i spokój, ciepło - jednym słowem super.

II Nocny Rajd Rowerowy

Niedziela, 22 lipca 2007 · Komentarze(6)
Kategoria faasta, zwiad
II Nocny Rajd Rowerowy
Wyjazd nocny organizowany przez tyski NOL rozpoczął się w sobotę 21 lipca w Tychach o 23, do Mikołowa ekipa zjechała o 23.30 gdzie dołączyliśmy do nich.
Przejazd do Zamku w Chudowie asfaltem normalnie nudny jak flaki z olejem w nocnej scenerii nabrał uroku, 20-30 migających światełek, nocne rozmowy, nocne widoki....
Tempo mieszane - od spokojnego konwersacyjnego do naprawdę ostrych (przynajmniej jak dla mnie, ale widziałem że nie ja jeden się spociłem) podjazdów.
W Chudowie cicho i pusto, knajpki pozamykane, posiedzieliśmy na ławach, pogadaliśmy. Przed wyjazdem obowiązkowe zdjęcie na tle Zamku, ciekawe czy wyjdzie.
Powrót również asfaltem, nieco inną trasą, na mikołowskim rynku sesja zdjęciowa przed i za fontanną, i do domu....
Zapiski jak zwykle na BikeBrotherze

Podsumowanie
długość: 27,3 km
w terenie: 0,00 km
data startu 21.07.2007 23:31
czas jazdy 01:13:42
czas całk. 02:16:05
prędkość śr. 22,2 km/h
prędkość max 0,9 km/h
suma H 100 m

Mikołów - 3 Stawy
Bikestats umożliwia tylko jeden wpis dziennie.... a ja po nocnej wycieczce wybrałem się jeszcze na 3 Stawy, trochę inaczej niż zwykle. Z powrotem w twarz wiał mi wmordewind, ale przynajmniej przyjemnie ochładzał w ten straszliwy skwar. Na zakończenie lody i cola w Tratwie i do domciu.
Cel wycieczki został osiągnięty - 500 km w lipcu. Dziś wieczorem wyjeżdżamy do Sopotu, więc najprawdopodobniej to koniec rowerowo-lipcowych przygód (choc byc może szwagier ma jakiś bicycl w Sopocie).
Podsumowanie:
długość: 32,1 km
w terenie: 20 km
data startu 22.07.2007 10:42
czas jazdy 01:34:14
czas całk. 01:57:50
prędkość śr. 20,4 km/h
prędkość max 31 km/h
suma H 98 m
Reszta na BikeBrotherze

Mikołów > Paprocany > Kobiór > Orzesze > Mikołów

Sobota, 21 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria zwiad, faasta
Mikołów > Paprocany > Kobiór > Orzesze > Mikołów
W związku z dzisiejszą nocną wycieczką rowerową miałem w planach szybki, krótki wyjazd, wybrałem Paprocany.
W Paprocanach spotkałem rowerzystę (40-50 lat, ogorzały), który mnie zawołał pytając, czy czasem nie jeżdżę więcej na rowerze (hm, ciekawe po czym poznał). Gostek, jak się okazało z Bieruńskiego Klubu Turystyki Aktywnej, zaprosił mnie na:
Wyjazd na Pradziada, 26-29 lipca 2007, jak by co to mam numer w sprawie zapisów ;). Poopowiadał mi trochę co jeszcze planują w najbliższym czasie (głównie wyjazdy do Czech i Słowacji). Może mi się uda kiedyś z nimi gdzieś wyjechac?
Potem objechałem sobie dookoła Paprocany (głupi pomysł w sobotnie popołudnie) aż pod Promnice. Czując w sobie zapasy energii i co ważniejsze, czasu, ruszyłem do Kobióra, z Kobióra najpierw niebieskim, potem żółtym szlakiem na Zgoń.
W Zgoniu skręciłem w lewo, dalej żółtym, w stronę Mitręgówki (jak się okazało - jakieś gospodarstwo rolne??), gdzie zrobiono mnie w konia. Szlak niebieski prowadzi bowiem w stronę Palowic (chyba, bo akurat nie zmieścił się na tablicy - mapie) natomiast żółty, hm, tak, 2 tabliczki, dokładnie takie same, ale pokazujące różnie kierunki. Hm. Zerknąwszy na zegarek zdecydowałem że wracam przez Zgoń do Miko.
Co oczywiście okazało się nie takie proste, ze Zgonia trafiłem do Mościsk (chyba fajne, te parę domów), gdy zobaczyłem Kościół w oddali wiedziałem już, że trochę nadłożyłem drogi - dotarłem bowiem do Gardawic.
W Gardawicach przeskoczyłem przez wiślankę, kupiłem sobie 1l coli i ruszyłem znaną mi już (badanie trasy do Żor) drogą przez Orzesze, Łaziska Górne. Ach, te górki, jeszcze wmordewind....
W Mikołowie wskoczyłem za skuterzystę, przejechałem za nim całe centrum, chyba się trochę wkurzył, ale co ja poradzę, że oni mają (teoretycznie) ograniczenie do 50 km/h :)
Na koniec tradycyjnie rundka honorowa przez Rynek i do domciu, szykowac się na nocny rajd rowerowy.

Dzisiaj rano przy okazji ostatnich przedSopotnich zakupów wymieniłem sobie w końcu bateryjkę w pulsometrze, tak że zapis trasy na BikeBrotherze zawiera już dane o mojej "pikawie".

Mikołów - Stare Panewniki - Borowa Wieś - Chudów - Mokre - Mikołów

Piątek, 20 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria zwiad, faasta
Mikołów - Stare Panewniki - Borowa Wieś - Chudów - Mokre - Mikołów
Nie miałem żadnego pomysłu gdzie się wybrac, a mialem (jak na mnie) sporo czasu - dwie godziny z hakiem. Żonka zasugerowała badanie bocznych szlaków na trasie Mikołów - Borowa Wieś - i tak też zrobiłem.
Z zielonego szlaku w kierunku Borowej skręciłem w prawo na niebieski, po jakims czasie wjechałem na Trasę Rowerową nr 3 którą dotarłem do Starych Panewnik (i wiem że niebieski szlak prowadzi przez Akademiki do Giszowca). Nie mając ochoty dziś na Akademiki zawróciłem żeby zbadac trasę nr 3 w stronę Halemby. Spoko, ale oczywiście gdzieś w okolicach Starej Kuźni szlak zaginął.
W Borowej Wsi pod ośrodkiem dla niepełnosprawnych ruszyłem żółtym szlakiem - czyli ul. Piaskową. Prawie cały odcinek siedziałem na ogonie jakiemuś nieco starszemu rowerzyście, wyprzedziłem go jak się skończył asfalt.... ale skończył się też szlak. Koleś mnie wyminął.... kawałek za nim jechał pan na składaku, który uświadomił mnie że tędy to dojadę na garaże na Halembie.... tak, na garaże mnie nie ciągnęło, więc zawróciłem.
W Borowej miałem jeszcze trochę czasu - więc przed jutrzejszą nocną wyprawą rowerową podskoczyłem do Zamku w Chudowie, tam sobie usiadłem, wypiłem trochę wody... i z powrotem na siodełko.
Wracałem przez Mokre, tam mnie dopadł wmordewind, długa prosta droga a ledwo 20 km/h. Mając na uwadze ostatni powrót przez Mokre, gdzie się pogubiłem i wyjechałem za daleko w stronę łazisk (i musiałem wiślanką się cofac) próbowałem trafic na ul. Wojska Polskiego (czy jakoś tak).
Tam też spotkałem śliczną rowerzystkę w szarym wdzianku, oczywiście męskie ego było silniejsze, musiałem udowodnic kto jest szybszy :).... i znów się wpakowałem za daleko.... potem zobaczyłem znak szlaku rowerowego, ale chyba ktoś go tam przybił dla jaj.
Trochę się po Mokrym pokręciłem, trochę pogubiłem, koniec końców jak wyjechałem na ul. Wojska Polskiego to tam już była rowerzystka w szarym. Tak, męskie ego, dobra rzecz.... No ale pod górkę szans nie miała, potem już prosto Rybnicką do Miko, rundka honorowa przez rynek i do domu, pod prysznic.
Jak zwykle po szczegóły zapraszam na BikeBrothera
Trochę posiedziałem, voila, maps.google

Mikołów - Ligota Akademiki - Starganiec - Mikołów

Czwartek, 19 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria faasta
Mikołów - Ligota Akademiki - Starganiec - Mikołów
Miało byc szybko, Akademiki i z powrotem, ale nie mogłem się powstrzymac i pojechalem dalej niebieskim szlakiem. Fajnie - kolejna droga której nie znałem, wieczorem przemaluje na mapę :).
Szczegóły na BikeBrotherze